wtorek, 1 listopada 2016

Moje przebranie 2016 | Seria halloweenowa

Ach, jakie miałam plany na tegoroczne Halloween. Niestety, w życiu czasem tak bywa, że nic nie idzie zgodnie z planem. Zamiast zostać Bellatrix z Harrego Pottera, musiałam zadowolić się przebraniem wampirzyco-hrabiny (?), które ostatecznie wyszło całkiem nieźle, przyznaję. Powód prozaiczny - nie udało mi się zorganizować odpowiedniego stroju na czas. Mam jednak zamiar dokończyć dzieła i zamienić się w śmierciożerczynię, po prostu odłożę to w czasie. 



Makijaż nie był bardzo skomplikowany, ale dawał radę. Mocne smokey z czerwienią, oczy podkrążone z krwistymi śladami. Najwięcej czasu poświeciłam włosom, które upięłam w tzw. victory rolls, co przy takiej długości włosów jak moja niestety nie należy do rzeczy łatwych. Włosy pofarbowałam przy pomocy czarnego sprayu, co - jak dla mnie - "zrobiło" całą stylizację. Nie starczyło na koncówki, ale przy głowie kolor wyglądał bardzo naturalnie, aż sama byłam zdziwiona. Sukienka to moja nowa zdobycz z Mohito, wygląda bardzo gotycko, zupełnie jak nie z sieciówki.






Muszę przyznać, że przez brak elementów przyklejanych do twarzy i spiętych włosów, to było bardzo wygodne i praktyczne przebranie. Czułam się na tyle swobodnie, że spokojnie mogłabym chodzić tak nie tylko w Halloween... Wiem, że zwykle moje przebieranki są bardziej szalone, ale czułam się bardzo dobrze, na szaleństwa przyjdzie jeszcze czas ;)


peace&love,
Rebellious lady