wtorek, 31 maja 2011

Różności i projekt denko

Tak jak obiecałam, zabieram się do pracy :)
Może zacznę od tego, że ostatnio bardzo dużo się dzieje: w moim mieście zostało otworzone nowe centrum handlowe, w którym znajduje się m. in. Drogeria Natura. Bardzo się cieszę, ponieważ wcześniej miałam dostęp tylko do drogerii osiedlowych.
Muszę przyznać, że jest dość duża. W dodatku są dwie szafy Essence, czyli to, co tygryski lubią najbardziej ;) Ku mojemu zdziwieniu, w jednej z nich leżał sobie pełna "wystawka" z limitowanką Bloosoms etc. Najbardziej polowałam na pachnące lakiery z My Secret, ale chyba jeszcze nie dotarły. 

I oczywiście wspaniała nowina, której rąbka tajemnicy już przed wami odkryłam - koniec z rozmazanymi zdjęciami i przekłamanymi kolorami! Od dziś na blogu będziecie mogły podziwiać ostre zdjęcia robione lustrzanką Nikon D3100. Już prawie rozumiem wszystkie funkcje, ale jeszcze się uczę. Z czasem zdjęcia będą coraz lepsze :P


A teraz przechodzimy do dania głównego, czyli projektu denko ;)
Oto kosmetyki, które udało mi się zużyć w tym miesiącu:






Soraya Care&Control Tonik przeciwtrądzikowy antybakteryjny

Mój ulubiony tonik. Z resztą to już moja trzecia butelka. Cenię w nim to, że jest bezalkoholowy, ponieważ nie podrażnia mojej naczynkowej cery. Świetnie nadaje się do zmywania podkładu z twarzy oraz oczyszczania w ciągu dnia. Ma ładny, acz delikatny zapach trawy cytronowej. Jest dość wydajny, przy codziennym stosowaniu starcza na około miesiąc. Bardzo lubię opakowanie - jest smukłe i poręczne.


Cena: 11.90 zł
Pojemność: 200 ml
Ważność: 12 miesięcy od otwarcia
Moja ocena: 5/5
Czy kupię ponownie: Tak





Joanna Natura Peeling myjący

Po prostu kocham zapachy tych peelingów. Wszystkie kojarzą mi się z sorbetami albo koktajlami owocowymi. Mmm! Znacie może tak smakowicie pachnące perfumy? Drobinki nie są gruboziarniste, ale dobrze ścierają naskórek. Dzięki temu, że nie są zbyt ostre, możemy go stosować codziennie. Stosowałam zarówno do ciała, stóp, jak i twarzy - uważam, że świetnie się sprawdza.

Cena: 3.49 zł
Pojemność: 100 ml
Ważność: wnioskując po dacie ważności, jakieś 2 lata
Moja ocena: 5/5
Czy kupię ponownie: Tak





Nivea Dwufazowy płyn do demakijażu oczu

Nie spodziewałam się, że dwufazówka może podbić moje serce. Nie szczypie w oczy, nie podrażnia. Zmywa wszystko - cienie, eyeliner, tusz. Nie jest super wydajna, ale też nie znika w mgnieniu oka. Jestem pozytywnie zaskoczona.

Cena: 11.90
Pojemność: 125 ml
Ważność: 6 miesięcy od otwarcia
Moja ocena: 5/5
Czy kupię ponownie: Tak







Bioderma Sensibio H2O

Niestety bardzo się zawiodłam. Dobrze, że kupiłam mini wersję, bo czaiłam się na dużą butlę - teraz wiem, że był to błąd. Bardzo zachwalany na blogach i youtubie, mi zupełnie nie pasuje. W porównaniu do powyższego specyfiku to nie robi NIC. Kompletnie. A szkoda. Chociaż w miarę sprawował się do cery, to dla mnie jest za drogi.


Cena: 10 zł (promocja - mini wersja)
Pojemność: 100 ml
Ważność: 12 miesięcy od otwarcia
Moja ocena: 2/5
Czy kupię ponownie: Nie






peace&love,
Rebellious lady

poniedziałek, 30 maja 2011

Sorry, girls!

Przepraszam, przepraszam Was dziewczęta - mam masę pracy, tak to jest pod koniec roku szkolnego. Ostatnio troszkę zaniedbałam bloga, ale nie z mojej winy. Jeszcze w tym tygodniu postaram się nadrobić choć trochę tego, co miałam zamiar. Chciałabym też troszkę zmienić nagłówek, ale wszystko zależy od tego, czy połapię się w programie obróbkowym :P
Już niedługo wracam z recenzjami i... nowym aparatem! Tak! Czekajcie cierpliwie ;)




peace&love,
Rebellious lady

niedziela, 22 maja 2011

Próbki inaczej

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam próbki w gazetach. Jest to świetny sposób na sprawdzenie działania kosmetyku na własnej skórze, zanim zdecydujemy się na jego zakup (szczególnie gdy cena jest wysoka). Zawsze zazdrościłam dziewczynom w UK i USA tego, że do gazet w tych krajach dodają nawet czasem mini produkty. 

Ostatnio w Glamour zostały dołączone próbki, ale troszkę inne. 






Jak widać, są to próbki magnezu, błonnika i... podpasek :) Według mnie to ciekawy pomysł, a co Wy o tym myślicie?


peace&love,
Rebellious lady

czwartek, 19 maja 2011

Zakupy, paczka i więcej salamandry

Dziś byłam na wycieczce w Świnoujściu. Wiecie, że tam są aż 3 Rossmany? Nie do wiary! I to w zasięgu kilometra... A u mnie nawet jednego nie ma :( Ale nie martwię się, ponieważ właśnie kończą budować centrum handlowe i będzie tam Drogeria Natura :)
Skorzystałam z okazji i zrobiłam zakupy. Niewielkie, ale zawsze coś. W moim koszyku wylądował puder do włosów got2b oraz żel go depilacji z Isany. Jestem ciekawa jak się spiszą.






Przyszła dziś do mnie paczuszka od właścicielki bloga Monochrome - shinodki . Była w niej wygrana, czyli ręcznie sypane miki i tlenki oraz cztery odsypki z TKB (które nie były w nagrodzie, taki gratis :P). Jestem zachwycona, piękne kolory, pigmentacja powala na łopatki! Postaram się zrobić osobnego posta o tych cudeńkach. Jeszcze raz dziękuję, kochana!

taka kolorowa paczuszka przyszła :)
ręcznie robione sypańce





I jeszcze na prośbę Natalii wstawiam zdjęcie Salamandry:

jako baza lakier Vipera Jumpy (nr się starł)

peace&love,
Rebellious lady

środa, 18 maja 2011

Aaaa, salamandra!

Nie lubię jaszczurek i tego typu żyjątek, ale ta salamandra podbiła moje serce. Mowa o Salamandra lakier pękający Vipera :)

zdjęcie zapożyczone ze strony Vipery


Byłam bardzo zdziwiona, gdy zobaczyłam lakiery z tej serii w mojej osiedlowej drogerii. Podekscytowana (długo polowałam na pękacza) obejrzałam wszystkie dostępne kolory i, o dziwo, okazało się, że są wszystkie ze strony Vipery! Złapałam za czarny (06 - Nocturn) i poleciałam do kasy. Zapłaciłam 15.50 zł, czyli całkiem przyzwoicie (w sklepie internetowym można do kupić za 11,99 zł).

Wypróbowałam i jestem zachwycona. Szybko wysycha, efekt pękania gotowy w minutę. Osobiście przypadł mi do gustu żyrafi wzorek i na pewno często będę nim zdobić moje paznokcie. 

A Wy, jakie cracki polecacie?

peace&love,
Rebellious lady

poniedziałek, 16 maja 2011

Black Jack with Jack Black

Eyeliner w żelu zawsze kojarzył mi się z czymś drogim, może dlatego, że osławiony już eyeliner Bobbi Brown ceną sięga księżyca. Więc gdy dowiedziałam się, że Essence wypuściło je w aż czterech kolorach za przystępną cenę, od razu poleciałam do Natury.
Co prawda eyelinerów Essence nie zastałam, ale za to przygarnęłam ten od Catrice. 010 Black Jack with Jack Black to klasyczna czerń, bez drobinek. Zamknięty jest w szklanym, estetycznym słoiczku z plastikową nakrętką. Ma 4 gramy, kosztuje 15,99. Ważność - 6 miesięcy (ale wiadomo, że jeśli zaschnie, możemy uratować go Duralinem :D).




Zdaję sobie sprawę, że zdjęcie jest fatalnej jakości, ale już niedługo będzie poprawa :) 




Może zacznę od tego, że kreski robię przy pomocy... pędzla z H&M! Tak, za całe 5 zł dostajemy dwustronny pędzelek (ja używam tylko tej części do eyelinera). Sprawdza się znakomicie! W mig nauczyłam się robić kreseczki - od tych cieniutkich do tych w stylu pin-up girl. Kosmetyk jest baardzo miękki, nie ma mowy o suchej brei ;) 
Pokochałam go od pierwszego użycia. Myślę, że nawet te dziewczyny, które mają problem z robieniem kresek poradzą sobie doskonale. Mój absolutny must have.
Oczywiście boję się, że szybko wyschnie, ale zakręcam go najszczelniej jak tylko mogę - czasem sama nie mogę go odkręcić :P Poza tym, nawet jeśli tak się stanie, mamy Duraline, nie? 

Sądzę, że za niewielkie pieniądze otrzymujemy świetny produkt. Czego chcieć więcej? :)
A jakie eyelinery Wy polecacie? Piszcie!


peace&love,
Rebellious lady

sobota, 14 maja 2011

Radosna twórczość

Bardzo Was przepraszam, że nie było mnie aż tydzień, ale tyle się działo! Koniec roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami, więc nastał czas masowego pisania prac klasowych, sprawdzianów, kartkówek, projektów etc. Poza tym w czwartek z powodu burzy nie miałam prądu, ale do tego wrócę za chwilę. No i blogger płatał figle i wolałam poczekać, żeby mi notki nie "zeżarło" ;) Teraz postaram się w miarę systematycznie pisać, ale nic nie obiecuję, bo ostatnio trochę zalatana jestem.

Jak już wspominałam z powodu burzy nie miałam prądu. Oczywiście wtedy, gdy potrzebowałam go najbardziej (czytaj: gdy robiłam prezentację multimedialną by poprawić ocenę). Wpadłam w panikę, ale zaraz uzmysłowiłam sobie, że w tym czasie zrobię inne rzeczy, które nie cierpiały zwłoki. I co? Z mig zrobiło się ciemno i prawie nic nie widziałam, a że wzrok mam nienajlepszy, czytanie/pisanie/robienie czegokolwiek nie wchodziło w grę. Było to najgorsze, co mogło mi się trafić. Miałam tyyyle pracy! 
Stojąc gdzieś pomiędzy stosem podręczników i papierów a niedziałającym komputerem zdałam sobie sprawę, że już od dawna się nie wyspałam, nie miałam chwili dla siebie (oprócz jakiś 2 godzin dziennie spędzonych na czytaniu Waszych blogów :D). Wtedy pomyślałam "relaks". A relaks kojarzy mi się z kąpielą przy świecach i masażem. Tak więc z radością zapaliłam świeczuszki i oddałam się przyjemności, jaką była wanna pełna gorącej, pachnącej wody. Mmmm... Trzeba częściej się tak rozpieszczać :) Jaki z tego morał? A taki, że w dobie pracoholizmu i wiecznego "na wczoraj" warto czasem zrobić przerwę i dać sobie chwilę na odpoczynek i relaks. Wtedy nasza praca będzie wydajniejsza.

Przy okazji chciałabym się pochwalić, że wygrałam 10 pigmentów u shinodki. Jestem podekscytowana, ponieważ będzie to pierwsze spotkanie z cieniami w formie sypkiej. Nie mogę doczekać się paczuszki :)
Od razu pomyślałam, że jeśli "prochy" się sprawdzą (a jestem przekonana, że tak będzie), to użyję ich w makijażu na konkurs u Skonfundowanej Panny - zapraszam na jej bloga, bardzo ciekawy!

Już niedługo pojawią się notki bardziej konkretyzowane, dziś taka radosna twórczość. Na koniec pokażę wam zdjęcie, które zawładnęło moim sercem:



Może kiedyś odważę się na taki kolor, ale chyba na razie za młoda jestem :P


Aha! I jeszcze serdecznie zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w rozdaniu na blogu Barwy Wojenne :)
Super nagrody, jak je zobaczyłam, to szczena mi opadła!





peace&love,
Rebellious lady

sobota, 7 maja 2011

Duplikat paletki Dior?

Nie lubię kupować pojedynczych cieni, znacznie bardziej wolę paletki. Jest to oszczędność miejsca i często również pieniędzy. Paletka, którą Wam pokażę, do złudzenia przypomina mi paletę od Diora. Same zobaczcie:



                       
            


Jest to paletka Butterfly w odcieniu Julietta. Mieści się w niej 5 cieni, zupełnie jak w diorowskiej. Ułożenie też jest podobne, z boku mamy aplikator. Paleta nie ma lusterka, lecz przezroczystą, plastikową pokrywkę na zatrzask. Niestety nie potrafię Wam porównać pigmentacji, ponieważ nie mam Diora i raczej nie kupię. Wiadomo, że to nie ta półka, więc cudów raczej nie ma co się spodziewać.

Co do samej paletki, to bardzo ją lubię. Do wyboru mamy 5 dobrze napigmentowanych cieni, kolory ze sobą współgrają. Można zarówno nałożyć tylko jeden cień na całą powiekę, jak i zrobić pełny makijaż. Dobrze się rozcierają i nakładają, nie tracąc przy tym na pigmentacji. I do tego cena - 8,50 zł! 







Wszystkie są perłowe i mają drobinki (ale nie ogromne). Bez bazy utrzymują się jakieś 4-5 godzin, następnie rolują się - przynajmniej na moich, dość tłustych powiekach. Mogą się troszkę osypywać podczas aplikacji, lecz delikatnie. Moim ulubieńcem jest biała perła: w wewnętrznym kąciku ożywia i odświeża spojrzenie.


Znacie tanie duplikaty drogich marek? Jeśli tak, koniecznie napiszcie! :)


peace&love,
Rebellious lady

czwartek, 5 maja 2011

Sunshine Award

Zostałam wyróżniona nagrodą Sunshine Award przez Mavię z bloga Lakierowe wywadówki. Bardzo mi miło, dziękuję jeszcze raz! :*

Zasady Sunshine Award:

1. Podziękować za wyróżnienie.
2. Zamieścić link do bloga osoby, która Cię wyróżniła.
3. Wkleić logo wyróżnień.
4. Przekazać nagrodę do 10 blogów.
5. Zamieścić linki do tych blogów.
6. Powiadomić nominowane osoby.
7. Stworzyć listę rzeczy, które czynią Cię szczęśliwą.





Nagrodę przekazuję:
- shinodce z bloga Monochrome 
- Kokosowej-pannnie z bloga (Nie) tylko kosmetycznie u Kokosowej-panny
- blondshead z bloga Blondynka o kosmetykach
- aberracji z bloga Be.
- April z bloga April's station
- Kleopatre z bloga Riki tiki... kosme-tiki!
- Pannie Joannie z bloga W świecie Panny Joanny
- SkonfundowanejPannie z bloga Skonfundowana Panna 
- cammie z bloga No to pięknie!


Rzeczy, które mnie uszczęśliwiają:
taniec, muzyka, makijaż, zakupy, mój kot, rodzina, przyjaciele, moda, buty, poczucie humoru, wygrana w konkursach, biżuteria, książki, kino, koncerty, teatr, wakacje, piękna pogoda, podróże, fotografia.


peace&love,
Rebellious lady

Rozdanie u...

...Anety Gałeckiej! Można wygrać naprawdę świetne nagrody - paletki Sleek :) Wystarczy kliknąć TU i spełnić wszystkie warunki. 





Powodzenia! :)


peace&love,
Rebellious lady

środa, 4 maja 2011

Rozdania, rozdania!

Blogerki jak zawsze hojne i zasypały nas rozdaniami :)


Rozdanie u kokosowej-panny: KLIK!







Rozdanie u Cammie: KLIK!






UWAGA!


Rozdań jeszcze więcej, tym razem Kleopatre, właścicielki bloga Riki tiki... kosme-tiki!

Nagrody:
- Benefit D'finer D'liner
- H&M Lipgloss - Pink Flamingo
- Essence Nail Art Cracking Top Coat Crack Me! White
- Clinique (3 kroki, próbka)





...Oraz Aktualneej (KLIK!)





Życzę wszystkim powodzenia! :)


peace&love,
Rebellious lady

wtorek, 3 maja 2011

Szminki, szmineczki :)

Pokażę Wam dzisiaj moją "kolekcję" szminek - są aż cztery! :) Nie mam ich zbyt dużo, ponieważ staram się być minimalistyczna w liczbie posiadanych kosmetyków. Poza tym wolę błyszczyki, szminek używam rzadziej. No i pozostaje kwestia finansowa, przez którą nie kupuję ich zbyt często.









Od lewej:
Avon - Frozen Berry - malinowy odcień różu ze srebrnymi drobinkami. Szminka daje efekt chłodzenia, coś jak Carmex. Nie nawilża, ale też nie wysusza. Utrzymuje się przyzwoicie, jakieś 2-3 godziny (bez jedzenia i picia, oczywiście). Opakowanie jest plastikowo-metalowe, ale wygląda luksusowo. Koszt - ok. 14 zł.

Deni Carte - nr. 54 - śliczny, pastelowo-różowy nude. Pięknie pachnie i lekko nawilża usta. Najlepiej niewielką ilość wklepać palcem, uzyskamy delikatny efekt. Nałożona prosto z opakowania może wyglądać jak korektor. Bardzo kremowa. Opakowanie jest metalowe i estetyczne. Trzyma się ok 2-3 godzin. Cena - ok. 9 zł.

Avon Colortrend - Rose Berry - dość intensywny róż, ale jakby z domieszką kremowego. Jak dla mnie zapach nie jest zbyt przyjemny, ale nie czuć go po aplikacji. Jest również troszkę "tępa", co możemy zauważyć nie tylko przy nakładaniu, ale też na ustach. Trzyma się słabo, jakąś godzinę, max dwie. Ale jest to szminka z serii dla nastolatek, więc mogłam się tego spodziewać. Opakowanie jest tandetne: plastikowe i różowe, napisy się ścierają. Cena - ok 8 zł.

Vipera Cream Color - nr. 38 - intensywna czerwień ze złotymi drobinkami. Kolor można stopniować, co dla mnie jest wielką zaletą. Szminka dość dobrze się utrzymuje, jakieś 3 godziny, ale przy aplikacji jest twarda. Dlatego najlepiej nakładać ją na balsam do ust. Pachnie jak typowa szminka, ale mi to nie przeszkadza. Ma ładne opakowanie, ale naklejka chroniąca po otwarciu się strzępi, co niestety wygląda brzydko. Koszt - ok. 11 zł.


Na pierwszym miejscu  ex aequo Deni Carte i Vipera: nude używam częściej, bo pasuje mi na co dzień. Wiadomo, że nie polecę do szkoły w czerwonych ustach :) Ale podoba mi się efekt, który daje Vipera - idealny na sesje zdjęciowe. Drugie miejsce zajmuje avonowska Frozen Berry - lubię ją, ale nie do wszystkiego mi pasuje. A Rose Berry nie lubię i używam bardzo rzadko. 



Chciałam Wam jeszcze pokazać dzisiejsze zakupy:


Essence - Stay with me 04 trendsetter
H&M lakier - Paradies Pink
Inglot - 363


Jakie szminki polecacie? Którą warto zakupić? Piszcie, na pewno odpowiem :)

peace&love,
Rebellious lady