Nigdy nie byłam przekonana do róży, zawsze sądziłam, że narobię sobie plam i będę wyglądać jak świnka Piggy. Dlatego też kurczowo trzymałam się bronzerów. Ostatnio jednak coś mnie podkusiło - zaszłam do Inglota i przepadłam. Róż w kremie nr 92 wkradł się w moje serce i prędko z niego nie wyjdzie, o nie :)
Opakowanie:
Bardzo lubię pudełka Inglota, są klasyczne i śliczne. Tym razem jest to plastikowy, lekki słoiczek z czarną pokrywką. Mieści 5,5 g produktu.
Cena:
Koszt takiego kosmetyku to 24 zł. Dla jednych dużo, dla innych mało. Uważam, że to w miarę rozsądna cena, ponieważ jest bardzo, ale to bardzo wydajny.
Produkt:
Lekki i przyjemny w dotyku róż w kremie. Ma prawie niewyczuwalny zapach, chyba, że włożymy do niego nos :) Banalnie prosty w obsłudze, choć mogłoby się wydawać inaczej. Nie tworzy plam, wszystko pięknie się rozciera. Można stopniować efekt, od delikatnego aż po intensywny.Utrzymuje się około 8 godzin (!) - dopiero demakijaż "zdejmuje" go z naszej twarzy. Do wyboru mamy 8 kolorów (na wyspach, nie wiem jak w sklepach). Czego chcieć więcej?
To na prawdę świetny produkt, polecam szczerze początkującym, jak i zaawansowanym!
PS Dziś powinien pojawić się post z ogłoszeniem wyników. Czekajcie cierpliwie!
peace&love,
Rebellious lady
śliczny kolorek :D
OdpowiedzUsuńale ma śliczny kolor :) takie róże są przeważnie bardzo wydajne, więc cena raczej niewysoka :)
OdpowiedzUsuńprzepiękny :)
OdpowiedzUsuńW Polsce chyba nawet więcej kolorów jest (aczkolwiek nie dam sobie głowy uciąć :P). Też lubię róże Inglota w takiej formie - moja mama ma i sobie chwali a ja jej kiedyś podebrałam ^^.
OdpowiedzUsuńA co do róży i bronzerów... Ja z kolei uważam, że bronzerami robię sobie krzywdę i używam tylko róży :D.
Śliczny kolor! Jaka szkoda, że ze mnie jest sierota, jeśli o róże chodzi, nie umiem się nimi malować... Trzeba się w końcu nauczyć :D
OdpowiedzUsuńJa się różów i bronzerów jeszcze boje =] Ale ten ma ładny, delikatny kolor =]
OdpowiedzUsuńBoję się używać tego typu rzeczy - prędzej siebie skrzywdzę niż uwydatnię np. kości policzkowe.
OdpowiedzUsuńpannajoanna - Też tak uważam :)
OdpowiedzUsuńZzielona - Właśnie nie wiem, mam dostęp tylko do "wysepki" :)
Paramore - Spróbuj tym, kiedyś musi być pierwszy raz! :D
Natasza - Najjaśniejszy z dostępnych ;)
Dominika - Wszystko kwesta wprawy. Do puki nie spróbujesz, to się nie nauczysz. A to wcale nie jest takie trudne :)
śliczny kolorek :)
OdpowiedzUsuńRóż to mój ulubiony kosmetyk :) Mam kilka róży w kamieniu i kiedy zużyję choć jeden (!) to kupię sobie ten z Inglota :) Dużo pozytywnych opinii ma :)
OdpowiedzUsuńNie kus bo teraz mam na niego ochote!;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolor
OdpowiedzUsuńDobraDusza - Na prawdę polecam!
OdpowiedzUsuńkleopatre - Przepraszam, ale chyba jest wart tego kuszenia :)
wyglada przepieknie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zastanawiam nad tym różem a z maybelline. Chyba jednak ruszę do Inglota
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
http://sunshine12153.blogspot.com/