sobota, 5 kwietnia 2014

Panie i Panowie, Percy&Reed

Cześć dziewczyny! Muszę przyznać, że dziś pierwszy raz od dawna wstałam z łóżka z myślą, że to będzie naprawdę dobry dzień i nic nie stanie mi na przeszkodzie zrealizowania tego zamiaru :) Tak więc zaczynam dzień od nadrobienia zaległości na blogu, a trochę tematów do opisania czeka w kolejce. Na pierwszy ogień idzie zestaw do włosów firmy Percy&Reed, który dostałam w prezencie od mojej siostry. Kasia dobrze mnie zna i wie, że moje włosy to trudny materiał - są długie, kręcone i bardzo lubią się plątać, do tego łatwo o efekt pod tytułem "właśnie uderzył we mnie piorun", dlatego kupiła mi zestaw, który wydaje się być idealny do mojego typu włosów. Z tego, co zdążyłam zorientować się w Internecie, Percy&Reed to firma założona przez dwóch znanych fryzjerów z Londynu, którzy po latach pracy w biznesie postanowili stworzyć własne kosmetyki do pielęgnacji i stylizacji włosów. Myślę, że to ciekawy pomysł na biznes - panowie mają własne salony, w których można umówić się z nimi na konsultacje, a do tego mają własną linię produktów. 





Zestaw z TK Maxxa składa się z:
- nawilżającego szamponu (50 ml)
- nawilżającej odżywki (50 ml)
- olejku na końcówki (15 ml)
- kremu do włosów kręconych (50 ml)
- lakieru do włosów (50 ml)
- nabłyszczacza (50 ml)

O cenę prezentów pytać nie wypada, ale dla Was dowiedziałam się, że taki zestaw kosztował 54 zł, natomiast z moich obliczeń wynika, że normalnie kosztowałby około 30 funtów, czyli 150 złotych. Za to lubię TK Maxxa :)






Trzy podobne do siebie tubki to szampon, odżywka i nabłyszczacz. Każdy z kosmetyków ma narysowaną uroczą panią reprezentującą odpowiednią linię kosmetyków, ale mimo różnych właściwości wszystkie mają podobny zapach. Niestety, smutna wiadomość dla wszystkich fanek nieziemskich, owocowych zapachów - wszystkie produkty pachną salonowo, profesjonalnie, ale nie jest to zapach, którym można byłoby się zachwycać. Z jednej strony trochę nad tym ubolewam, z drugiej najważniejsze, żeby kosmetyki po prostu działały :)
Myślę, że ten nabłyszczacz będzie świetny do wszelkiego rodzaju upięć na większe wyjścia lub do nałożenia na końcówki włosów dla efektu zdrowszych włosów. Jak wszystko przetestuję, to dam znać co i jak!




Kolejne kosmetyki to lakier i krem do układania, produkty typowo do stylizacji. Stawiam im poprzeczkę naprawdę wysoko i oczekuję bardzo mocnego utrwalenia, w końcu za takie pieniądze oczekuje się jakości. Boję się trochę użyć tego kremu, bo może skończyć się to dosłowną klapą, a raczej totalnym oklapnięciem włosów. Mimo to spróbuję, o efektach będę informować na bieżąco.




Ostatni kosmetyk to olejek na końcówki, który został już przeze mnie trochę przetestowany i jak na razie moje odczucia są jak najbardziej pozytywne. Nakładam go na umyte i wytarte włosy, dzięki czemu łatwiej jest je rozczesać. Jestem ciekawa, czy na dłuższą metę nie wysuszy mi końcówek, jak było w przypadku jedwabiu do włosów.

Muszę przyznać, że zakochałam się w cudownych opakowaniach tych produktów! Pozostaje mieć nadzieję, że zapałam miłością do ich właściwości, a jak na razie wszystko na to wskazuje. Za jakiś czas dam znać, którym kosmetykom warto przyjrzeć się bliżej, stay tuned!


peace&love,
Rebellious lady


11 komentarzy:

  1. Nic dziwnego, bo opakowania są genialne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe bardzo! Z niecierpliwością czekam na opinie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem twojej opinii :)

    izey-izabella.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. A czy twoja siostra nie nazywa się przypadkiem Asia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja siostra ma na pierwsze Joanna, ale w domu używamy jej drugiego imienia, Katarzyna :) W moim przypadku też jest taka sytuacja, taka rodzinna przypadłość ;)

      Usuń
    2. haha no chyba ze tak, bo juz zwatpilam :P :)

      Usuń
  5. Co tam zawartość, opakowania od razu w oko wpadają ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia mi radość - napisz coś od siebie :)
(brak weryfikacji obrazkowej)