Zaczęły się wakacje, więc czas na zmiany. Podkład używany zimą może być za ciężki latem, dlatego warto rozejrzeć się za czymś lżejszym. Chyba, że nasza cera jest bezproblemowa - wtedy wystarczy tylko krem z filtrem.
Jednak ja nie należę do grona tych szczęściar - mam cerę naczynkową ze skłonnością do wyprysków. Poza tym problemem jest dla mnie strefa T, szczególnie latem przy temperaturach 25-35 stopni.
Niedawno pisałam Wam, że w TK Maxx kupiłam zestaw: kredka + cień + krem tonujący. Najbardziej zależało mi na kredce, do reszty nie przywiązywałam szczególnej wagi. Gdy otworzyłam opakowanie, okazało się, że krem był zdecydowanie za ciemny. Tak więc leżakował sobie do lata, czekając na swoją kolej. Czas przedstawić Stila Tinted Moisturizer.
Czas na podstawowe informacje:
- Pojemność: 50 ml
- Ważność: 24 miesiące
- Zawiera SPF 15
- Dostępny w jednym kolorze
Kosmetyk zapakowany jest w dość sztywną tubkę, ale na razie nie miałam problemów z wyciskaniem produktu. Możemy dozować ilość, ponieważ zakończona jest "dzióbkiem", z którego nie wycieka ani kropla. Dopiero po naciśnięciu tuby krem ujrzy światło dzienne :)
Uważam, że jest estetyczne i nawet ładne. Ale przecież nie opakowanie jest najważniejsze, więc przejdźmy do sedna.
Krem do dziś jest dla mnie w pewnym stopniu zagadką. Dlaczego? Bo przechodzi "etapy" podczas jego nakładania. Jak to działa? Już wyjaśniam.
Etap 1, czyli nakładamy na twarz (w tym wypadku moja ręka :P)
Etap 2, czyli rozcieranie
Etap 3, czyli właśnie ta magiczna chwila... gdy krem robi się biały (?)
No i etap 4, w którym krem jest ciemniejszy niż na początku...
Pokazuję Wam tą "przemianę", bo jest z nią związana śmieszna historia. Wcześniej używałam tylko podkładów, więc jest to pierwszy kosmetyk tego typu. Podczas pierwszej aplikacji przeżyłam szok. Nałożyłam krem, który według mnie był za ciemny, a wyglądałam jak trup. Natomiast po 10 minutach wyglądałam już jakbym przesadziła z solarium... Jednak teraz, gdy się opaliłam jest wszystko w porządku. Ale krem ciemnieje i warto o tym pamiętać.
Krycie nie jest duże, ale wyrównuje koloryt. Resztę należy zakamuflować korektorem.
Kosmetyk jest płynny, dobrze rozprowadza się palcami. Ma specyficzny zapach, który utrzymuje się jakieś 15 minut po nałożeniu. Później znika.
Trwałość całkiem przyzwoita, około 6 godzin. Jest lekki, więc nie obciąża cery. Nie wiem, jak mam oceniać wydajność, ponieważ nie widać, ile kosmetyku zużyłam.
Czy polecam? Sama nie wiem, mam mieszane uczucia. Nie zrobił na mnie wrażenia, trochę zraził ciemnieniem. Na pewno zużyję go w te wakacje, ale na 100% nie kupię ponownie.
Jeśli miałyście do czynienia z tym produktem, to napiszcie - jestem ciekawa waszych opinii!
peace&love,
Rebellious lady
och, nie cierpię jak mi podkład czy krem tonujacy ciemnieje na twarzy
OdpowiedzUsuńNie mialam, mnie tez jakos nie przekonuje fakt że tak ciemnieje, wole "normlane" podklady:D
OdpowiedzUsuńoj ja też nie lubię ciemniejących podkładów i kremów ;)
OdpowiedzUsuńja z reka na sercu na dzien dzisiejszy moge polecic krem nawilzajaco-koloryzujacy z avonu. jest swietny ;-) seria solutions. ! ladnie wyrownuje koloryt skory, nie trzeba sie malowac wiec nalato jest jak znalazl.
OdpowiedzUsuńooliska - Nie próbowałam, zobaczymy - może się skuszę.
OdpowiedzUsuńlubimy stile, szkoda, ze tak ciezko ja dostac w pl. pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńO kurcze nie mam pojęcia:/ Może sproboj ten gadżet z innej stronki pobrać?
OdpowiedzUsuńnie słyszałam jeszcze nigdy o takim zmieniającym kolor cudzie:P ja na lato używam pudru mineralnego loreal,polecam:)
OdpowiedzUsuńHeh :) miałam podobną sytuację z pudrem Revlona ;) najpierw był bialutki kremik a potem kolor jakbym wypadła świeżo z solarium - pomarańcza :O
OdpowiedzUsuńPoszedł do kosza z miejsca :)