Można powiedzieć, że ten tusz jest już owiany legendą o pięknie rozczesanych i pogrubionych rzęsach. Znany jest z ogromniej szczoteczki i żółtego opakowania. Przyszedł czas na recenzję tuszu Colossal Volum' Express od Maybelline.
Opakowanie (dość poręczne przez zaokrąglony kształt) zawiera 10 ml tuszu. Na nakrętce naklejona jest informacja o dystrybutorze i obietnice producenta. Ja zakupiłam wersję wodoodporną, który kosztuje chyba coś około 25 zł. Tusz od otwarcia jest ważny przez 6 miesięcy.
Tusz wyróżnia się dość dużą szczoteczką z klasycznych włosków. Ma podobny kształt do opakowania, czyli zwężane końce i zaokrąglone boki. Choć może nie jest to najważniejsza cecha tuszu do oceniania, śmierdzi dość mocno - trochę mi to przeszkadza, ale nie na tyle, żeby go nie używać.
Główne obietnice producenta to kolosalne pogrubienie i brak grudek. Nonsens! Nie ma mowy o pogrubieniu, co najwyżej o zaznaczeniu i lekkim podniesieniu rzęs. Ale to robi każdy tusz, nawet Essence za 10 zł! Chyba, że nałożę za 3-4 warstwy, ale to już przesada, bo nie tego oczekiwałam. Brak grudek? Bardzo śmieszne. Jeśli dobrze nie "wyczyszczę" szczoteczki z tuszu po wyjęciu jej z opakowania, grudki gwarantowane. No i najważniejsze, czyli wodoodporność... A właściwie jej kompletny brak. Po 3 godzinach miałam odbite rzęsy na górnej powiece, a po 5 zaczyna się kruszyć... Załamka.
Myślałam, że uratuje go ta kultowa już szczoteczka. Nic bardziej mylnego - ciężko się manewruje przy kącikach, nie sięgamy do nasady rzęs. Zdarzało mi się też często pomalować nie chcący kawałek powieki, który musiałam potem czyścić z tuszu i przez to niszczyłam sobie makijaż. Co prawda nie ma problemu ze zmywaniem, ale jest to pozytywna kropla z morzu minusów.
Na zdjęciu widać rzęsy pomalowane Colossalem. Można też zauważyć osypany tusz na dolnej powiece.
Choć u mnie tusz kompletnie się nie sprawdził (z resztą jak większość produktów tej firmy) wiem, że jest wiele kobiet dla których jest to kosmetyk nr 1. Jeśli jeszcze go nie miałyście, możecie go kupić, ale sądzę, że rozsądniej będzie dołożyć troszkę i zainwestować w lepszy lub po prostu kupić tańszy, np. z Essence - poziom jest niestety taki sam.
Miałyście ten tusz? Może dla Was jest KWC? Jestem bardzo ciekawa!
Przypominam też o nowo założonym Bazarku, który znajdziecie w zakładkach :)
peace&love,
Rebellious lady