sobota, 11 października 2014

O nie, jesień...

Cholera. Znowu nie wyszło. Zniknęłam na zdecydowanie za długo, a nawet nie umiem podać konkretnego powodu dlaczego. Jasne, były sprawy do załatwienia, była niekończąca się lawina obowiązków mniejszych i większych, ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie było takich momentów, w których nie dałabym rady czegoś napisać. Zwłaszcza, że zapowiedziałam serię trwającą tydzień. Nieregularność to chyba moja największa wada, nie tylko jako blogerki, ale ogólnie, jako osoby.
Po części zrzucam winę na jesień. Jesień to dla mnie dziwny okres w roku, bo z jednej strony mogę nosić moją ukochaną skórzaną kurtkę i cięższe buty, pić najlepszą na świecie dyniową kawę (dlaczego nie sprzedają jej cały rok?), w sklepach dominują odcienie czerni i szarości z odrobiną czerwonej szkockiej kraty, a liście stają się przepięknie żółte, bluszcz intensywnie bordowy. 
Ale dla mnie jesień ma jeszcze drugą, ciemną stronę. Co roku jest to czas, w którym jest mi najgorzej. Próbowałam czerpać radość z palenia pachnących świeczuszek, ciepłych kąpieli i siedzenia przy kakałku w ciepłym swetrze. Nie powiem, że nie było przyjemnie, ale takie czynności wcale nie poprawiają mojego nastroju. Jest to rodzaj czarnej dziury, która mnie wciąga w całości i wypluwa dopiero na Święta. Jak się poszczęści.


obrazek od cudownej porysunki (Magda Danaj), polecam bardzo <3



Trochę poprawia mi humor fakt, że niedługo nadarzy się okazja, aby puścić wodze fantazji i pobawić się makijażem z okazji Halloween, Nie mam zamiaru dyskutować o istocie tego święta, zagrożeniach z niego płynących - powiem tylko, że dla mnie jest to jedynie pretekst do szaleństwa w temacie ubioru i makijażu. W końcu, jak mówi stare chińskie przysłowie, a little party never killed nobody. Mam nadzieję przygotować coś w związku w tym na bloga, ale wstrzymam się z obietnicami, bo jak widać, w praktyce różnie to wychodzi.

Jeśli będziecie zainteresowani, mogę dokończyć serię Back to school week, mimo że pewnie większość uczniów nie pamięta już wakacji. Cieszy mnie fakt, że odzew był zdecydowanie pozytywny i pomogłam choć kilku osobom, zwłaszcza postem o prezentacjach. Wiadomości od Was są dla mnie niesamowitą motywacją i bardzo poprawiają mi humor. Przy okazji przypomnę, że zawsze możecie do mnie napisać maila lub skontaktować się przez Twittera czy Instagrama. Dzięki, że zostaliście, mimo że zniknęłam. Jesteście super!

peace&love,
Rebellious lady



3 komentarze:

  1. Ja osobiście bardzo lubię jesień, na każdym kroku wspominam, że to moja ulubiona pora roku. Podobnie jak u Ciebie - ciężkie buty, ukochane kurtki... Zaciekawiła mnie dyniowa kawa - można wiedzieć, gdzie jest dostępna? No i dodatkowo Halloweenowa atmosfera - uwielbiam to święto, mimo że go nie obchodzę. Po prostu urzeka mnie ten mroczny klimat. :)
    Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że wróciłaś,

    inspiratium.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pumpkin Spice Latte jest zawsze dostępna jesienią w Starbucksie :)

      Usuń
    2. Hmm, to chyba najwyższa pora się wybrać. ;)

      Usuń

Każdy komentarz sprawia mi radość - napisz coś od siebie :)
(brak weryfikacji obrazkowej)