wtorek, 30 sierpnia 2011

Buntowniczka radzi

Jak wiadomo, potrzeba jest matką wynalazku. Każda z nas miała kiedyś sytuację, kiedy brakowało jej czegoś i zastąpiła to czymś innym lub stworzyła sobie coś z niczego. Również dużo ciekawych porad można znaleźć w internecie. Postanowiłam, że zrobię serię postów Buntownicza radzi z moimi pomysłami i tymi, które poznałam dzięki Wujkowi Google ;)


1. Krem zamiast żelu do brwi.


Jeśli macie problem z okiełznaniem swoich brwi, a akurat skończył się Wam żel, polecam nanieść na nie niewielką ilość zwykłego kremu. Ten trick nie zadziała w przypadku brwi pomalowanych cieniem, bo wszystko się rozmaże. Lepiej posłużyć się kredką.





2. Carmex na skórki po katarze.

Gdy miałam anginę, mój nos wyglądał koszmarnie. Od tarcia chusteczkami podczas dmuchania nosa powstały strupki i suche skórki. Wtedy wpadłam na pomysł, żeby posmarować go Carmexem. Efekt? Nie dość, że nawilżył skórę, to jeszcze działał inhalacyjnie, dzięki zawartemu mentolowi. Naprawdę polecam, to mój produkt nr 1 do ust (i suchego nosa ;) ).






3. Podkład + krem = krem tonujący.


Jeśli macie za ciężki podkład, polecam dodać do niego trochę kremu nawilżającego. Powstanie krem tonujący, który świetnie sprawdzi się nie tylko na lato.





4. Krople do oczu = duraline.

Zwykłe krople do oczu mogą zastąpić osławiony duraline. Wystarczy wziąć trochę pigmentu na rękę, dodać kroplę i wymieszać. Świetnie się sprawdza i na pewno nie zaszkodzi naszym oczom.





Jak Wam się podobają takie porady? Znałyście je wcześniej? Podzielcie się swoimi :)


peace&love
Rebellious lady

piątek, 26 sierpnia 2011

Borówkowo

Po niezliczonych notkach na Waszych blogach o peelingach i masłach z biedronkowego Be Beauty, zapragnęłam je mieć. Oczywiście okazało się, że "kolekcja" nie dotarła. Wyobraźcie sobie, jakież było moje zdziwienie, gdy podczas zwykłych, żywieniowych zakupów zauważyłam ten peeling na półce... Warto było poczekać ;)






Ten wariant zapachowy szczególnie przypadł mi do gustu. Po otworzeniu najpierw czujemy bardzo owocowy aromat borówki, po chwili wyczuwalny jest... mak. Piękny zapach, umila kąpiel. 

Peeling zawiera:
- łupinki orzecha włoskiego - głęboko oczyszczają i peelingują skórę
- pestki moreli - doskonale złuszczają martwe komórki naskórka
- czarna porzeczka - delikatnie peelinguje i neutralizuje działanie wolnych rodników; zawiera olej bogaty w kwasy Omega 6, który sprawia, że skóra jest młoda i promienna
- ECOSCRUB - w naturalny sposób usuwa zrogowaciały naskórek
- ekstrakt z borówki - stymuluje i ujędrnia skórę, działa antyoksydacyjnie i przeciwpodrażnieniowo 
- gliceryna - działa nawilżająco i zmiękczająco na skórę






Peeling działa w 100% - złuszcza martwy naskórek, nie podrażniając skóry. Drobinki nie rozpuszczają się pod wpływem tarcia, co dla mnie jest wielkim plusem. Jest wydajny, jego formuła musu owocowego uprzyjemnia użytkowanie. Jedynym minusem jest to, że po kąpieli trzeba umyć wannę, gdyż drobinki osadzają się na jej ściankach. Dla mnie nie jest to wielkim problemem, więc można by powiedzieć, że to produkt idealny - zwłaszcza patrząc na cenę (5,99 zł!).


Pozostając w temacie borówkowym, pokażę Wam moją dzisiejszą kolację:






Mmm... Smaczne było ;)
A Wy - macie ten peeling? Sprawdził się u Was? Chętnie poczytam.



peace&love
Rebellious lady

czwartek, 25 sierpnia 2011

Coś dla bladolicych :)

Zimą, gdy jestem maksymalnie blada, mam problem ze znalezieniem odpowiedniego podkładu. Czasem formuła mi odpowiada, ale kolor jest zdecydowanie za ciemny, a czasem kolor jest idealny, lecz formuła okropna. Jednak odnalazłam mój idealny zimowy podkład, czyli Delikatny fluid intensywnie kryjący od Pharmaceris F.





Produkt przychodzi do nas w tekturowym pudełku, gdzie kosmetyk opisany jest w dwóch językach: polskim i angielskim. Niezwykłe udogodnienie dla obcokrajowców. Na opakowaniu możemy również wyczytać, że jest dostępny w trzech kolorach; ja posiadam najjaśniejszy 01 Ivory. 

Od producenta:

- Wskazania: Polecany do stosowania dla każdego rodzaju skóry (również problemowej i wrażliwej) w celu ukrycia jej niedoskonałości (przebarwienia, rozszerzone naczynka, blizny potrądzikowe, cienie wokół oczu, trądzik różowawy). Przebadany i bardzo dobrze tolerowany przez skórę wrażliwą.
- Działanie: Fluid dobrze maskuje niedoskonałości (94% badanych) i nie powoduje efektu maski. Nie zatyka porów i nie pozostawia plam na ubraniu (83% badanych). Zawarte w recepturze mikrokapsułki filtrów mineralnych chronią przed negatywnym wpływem promieni UVA i UVB.
- Efekt: Gładka, świeża i miękka skóra o równej, naturalnej barwie bez efektu maski.

Nie zawiera konserwantów, parabenów i kompozycji zapachowej.

Po otwarciu kartonika, widzimy bardzo estetyczne opakowanie utrzymane w tej samej tonacji kolorystycznej. Moim zdaniem pompka to najlepszy dozownik w przypadku podkładów, wyciskamy odpowiednią ilość produktu bez marnowania go. Otrzymujemy 30 ml fluidu, który od otwarcia ważny jest 6 miesięcy.
Bardzo cieszy mnie fakt, że podkład zawiera SPF 20, bo nie używam osobnych filtrów. Cieszę się również, że nie zawiera parabenów i innych tego typu konserwantów. 

Co do działania, to zgadzam się w 99% z opisem produktu. Mam wielki problem z czerwonymi naczynkami, sińcami pod oczami i różnymi przebarwieniami. Ten podkład zakrywa wszystko. Sądzę jednak, że przy trądziku w zaawansowanym stadium nie da sobie rady, chyba że nałożymy go naprawdę dużo. Wtedy jednak powstanie efekt maski, który chciałybyśmy przecież uniknąć.
Kosmetyk utrzymuje się około 8 godzin, co według mnie jest świetnym wynikiem. Ponieważ nie jest to podkład matujący, wymaga niewielkich poprawek co 2-3 godziny (zmatowienie twarzy pudrem / bibułkami).
Nie zdarzyło mi się żeby zostawiał plamy, chyba że potrzemy materiałem o twarz (np. przy noszeniu szalika). Pamiętajmy również o tym, że podkład szybciej zniknie z twarzy, jeśli mamy nawyk częstego dotykania buzi. 

Uważam, że to świetny produkt dla bladolicych szukających kryjącego, a zarazem wytrzymałego podkładu. Sądzę, że na lato będzie ciut za ciężki, ale o tym, jak rozwiązać taki problem, napiszę niedługo ;)

Porównanie kolorystyczne:


Od góry: Bourjois 53 Light beige, Pharmaceris F 01 Ivory




Cena podkładu waha się w zależności od apteki, ja zapłaciłam 37 zł. Uważam, że to rozsądna cena. To już moje drugie opakowanie -  czeka sobie na jesień i zimę, kiedy znów będę niczym Królewna Śnieżka ;)

PS Dziękuję za liczne odpowiedzi do posta o depilacji - Wasze komentarze bardzo mi pomogły, dziękuję! :*



peace&love,
Rebellious lady


wtorek, 23 sierpnia 2011

Depilacja idealna

Depilacja to dla nas, kobiet, chleb powszedni. Wykonujemy ją często, czasami nawet codziennie. Nogi, pachy, bikini, czasem inne miejsca. Nigdy jakoś się nad tym nie zastanawiałam, jednak ostatnio byłam do tego zmuszona. Dlaczego? Zazwyczaj wykonuję depilację za pomocą maszynki jednorazowej, którą nota bene używam około dwa tygodnie (w zależności od jakości). Lecz mimo tego, że maszynka była nowa i dobrej firmy (Gillette), dostałam uczulenia - wysypki. Próbowałam zmienić firmę, nawet kupić droższe maszynki, jednak po każdej depilacji miałam ten sam problem. W końcu doszłam do wniosku, że nie samą maszynką żyje człowiek i czas spróbować czegoś innego.



nie, to nie moje nóżki, zdjęcie z internetu ;)



Zaczęłam zagłębiać się w temacie: jakie sposoby depilacji są dostępne na rynku? Po krótkim researchu wywnioskowałam, że mamy do wyboru:
- maszynki jednorazowe
- wosk
- depilacja cukrowa
- depilatory
- laser


Od razu odpada laser, bo to kosztowna zabawa. Maszynki też nie wchodzą w rachubę, bo mnie uczuliły. Wosk podobno nie jest skuteczny, nie wyrywa wszystkich włosów. Depilacja cukrowa raczej mnie nie interesuje, więc zostaje depilator. Choć podobno bardzo boli i czasami wrastają włoski, chcę spróbować. Dopóki się nie przekonam, nie będę wiedziała ;)

A Wy jaką metodę stosujecie? Jestem bardzo ciekawa. Mam nadzieję, że mi pomożecie :)



peace&love,
Rebellious lady

niedziela, 21 sierpnia 2011

TAG: 10 pytań kosmetycznych od Majorki

Zostałam oTAGowana przez kleopatre, wielkie dzięki! :*


Zasady:
1. Umieść obrazek "10 pytań kosmetycznych od Majorki"
2. Odpowiedz na 10 pytań kosmetycznych
3. Powiedz, kto cię oTAGował
4. OTAGuj 12 blogów tym tagiem
5. Poinformuj blogi o oTAGowaniu





1. Używasz kolorowych cieni do powiek, czy neutralnych?

Tych i tych. Na co dzień jest to zazwyczaj coś stonowanego (lubię wtedy nałożyć błyszczyk w kolorze fuksji). Jednak mam słabość do energicznych, neonowych makijaży i uwielbiam nasycone kolory.

2. Co wolisz bardziej, pomadkę czy błyszczyk?

Zależy od humoru. Chyba trochę bardziej lubię błyszczyk, bo nie spotkałam się jeszcze ze szminką, która mając intensywny kolor nawilżyłaby moje usta. Jeśli znacie takowe, piszcie :)

3.Czy uważasz, że tylko drogie produkty są dobre?

Oczywiście, że nie! Najdroższa rzecz, która znajduje się w mojej kosmetyczce kosztowała 50 zł (podkład). Czasem droższe produkty są o wiele, wiele gorsze niż tańsze odpowiedniki. Warto poszukać swojego ideału wśród tanich marek, a być może się znajdzie.

4. Co sądzisz i czy używasz różu do policzków?

Co prawda różu używam dopiero od kilku miesięcy, ponieważ bałam się efektu klauna. Teraz wiem, że był to błąd - dobrze nałożony róż dodaje świeżości, wyglądamy na zdrowsze i szczęśliwsze. Warto podejść do tematu lekką ręką i ćwiczyć. Trening czyni mistrza.

5. Jaki jeden produkt kosmetyczny kolorowy zabrałabyś na bezludną wyspę?

Hmm... Nie sądzę, żebym na bezludnej wyspie miała potrzebę malowania się, ale jeśli to pytanie ma ukazać mój ulubiony element make up'u, to byłby to tusz do rzęs.

6. Miałaś kiedykolwiek problemy z cerą?

Tak, nadal je mam. Na mojej twarzy często pojawiają się nieproszeni goście, moim wrogiem jest też plemię wągrów zamieszkałych na moim nosie. Próbowałam porozumieć się z jego wodzem, ale on po ludzku nie rozumie, więc toczę z nimi wojnę.

7. Używasz filtrów?

Latem. A w ciągu roku tylko tych, które są zawarte w kremach i podkładach.

8. Na jaki produkt kosmetyczny uważasz, że trzeba wydać więcej pieniędzy?

Powiedziałaby raczej, że można, a nie trzeba. Jeśli już, to zdecydowanie podkład.

9. Co sądzisz o maseczkach i czy ich używasz?

Maseczki są przydatne w sytuacjach alarmowych i są przyjemną częścią domowego spa. Używam od czasu do czasu.

10. Jakiej gwiazdy makijaże podobają ci się najbardziej?

Bardzo lubię look Kim Kardashian oraz inspirują mnie teledyskowe makijaże Lady Gagi.



Sądzę, że TAGowanie 12 blogerek to zdecydowanie za dużo, więc taguję tylko:



PS Mam bzika na punkcie poprawnego pisania / mówienia i składnia w pytaniach mnie dobija ;)


peace&love
Rebellious lady



sobota, 20 sierpnia 2011

Step by step - rodzinka pand

Nawet nie sądziłam, że spodoba się Wam moja rodzinka pand. W takim razie przyszedł czas na step by step :) Od razu przepraszam Was za okropny biały lakier, ale to był jedyny biały w mojej kolekcji, więc nie miałam wyboru. A jakoś nie po drodze mi było do drogerii.  Poza tym i tak musi zaraz wylądować w śmietniku. Jednak na potrzeby tego posta przemęczyłam się z nim i liczę na to, że przymkniecie na niego oko ;)

UWAGA! Ten mani jest tak trudny w wykonaniu, że radzę najpierw skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą. Jeśli udało Ci się zrobić, jesteś drugim Chuckiem Norrisem.

Po pierwsze - specjalistyczny sprzęt:
- biały lakier
- czarny lakier
- wykałaczki





Po drugie - wykonanie (zapnijcie pasy!):

1. Namaluj białym lakierem półkole przy brzegu paznokcia.





2. Po bokach namaluj dwie czarne kropki, które będą uszami pandy.





3. Za pomocą wykałaczki namaluj czarnym lakierem dość duże kopki...




4. ... a na nich białym lakierem trochę mniejsze kropki.




5. Na koniec czarnym lakierem namaluj noski, czyli małe trójkąty lub owale.





Wszytko można utwardzić top coatem. Polecam mocno się skupić na malowaniu, wtedy wyjdzie naprawdę ładnie - ja raczej nie jestem dobra do takich spraw (moim zdaniem przedszkolak lepiej by to namalował, mam nadzieję, że Wy będziecie mieć trochę więcej szczęścia).

Powodzenia!


peace&love,
Rebellious lady

piątek, 19 sierpnia 2011

Rodzinka pand, czyli co słychać u Buntowniczki

W tej notce miałam Wam zaprezentować makijaż step by step z wykorzystaniem cieni w kremie. I co? Oczywiście ustawiłam aparat pod złym kątem do światła i wyglądam jakbym napaćkała sobie coś złotego na powieki... A że planowałam na dzisiaj post, będzie o wszystkim i o niczym. Szczerze mówiąc, to bardzo lubię czytać takie notki - mam nadzieję, że Wy też. Miłej lektury :)

Ostatnio zachorowałam na muszęmiećdłuższepaznokcie, czyli manię zapuszczania. Pobiegłam do Natury w poszukiwaniu odpowiedniej odżywki. Przypomniało mi się, że Sensique ostatnio wypuścił serię odżywek, więc spędziłam chyba z pół godziny na dokładnym oglądaniu każdej z osobna. W końcu wybrałam tą wzmacniającą z keratyną. Nie była droga, chyba coś około 6 zł. Pokładam w niej nadzieję na dłuższe i mocniejsze paznokcie - za jakiś czas dam Wam znać, czy działa.

Niedawno na youtube znalazłam filmik, gdzie dziewczyna na paznokciach ma... pandy. Tak mi się to spodobało, że chwyciłam za lakiery i wymalowałam sobie właśnie coś podobnego. Choć biały lakier był już mocno zgęstniały, a mi nie chciało się przykładać, wyszło całkiem całkiem. Rodzinka pand na paznokciach ;) Mała próbka dla Was:






Wiem, że nie powinnam, jeśli chcę zapuścić paznokcie, ale to było silniejsze ode mnie. Jeśli się Wam podoba, mogę zrobić step by step. Choć wydaje mi się, że wszystko widać na pierwszy rzut oka... ;)

Chciałabym się jeszcze zapytać, o czym chciałybyście poczytać na moim blogu? Nawet nie wiecie, jak bardzo zależy mi na Waszej opinii. Bez Was to wszystko nie miałoby sensu. Dla mnie ważny jest każdy komentarz, każdy obserwator. Wtedy czuję, że to do kogoś trafia i warto pisać kolejne posty. Napiszcie mi więc: czego oczekujecie ode mnie? O czym mam napisać? Z chęcią poczytam ;)


peace&love,
Rebellious lady

środa, 17 sierpnia 2011

Fantastyczna czwórka!

Aby dać odpocząć Wam i moim paznokciom do lakierów, których w ostatnim czasie było sporo, dziś trochę o pielęgnacji. Udało mi się skompletować cztery produkty, których używam codziennie - taka postawa, której nie zmieniam. Dzięki nim moja cera jest nawilżona, oczyszczona i ma się dobrze :)






W skład fantastycznej czwórki wchodzą:
- Nivea,  Dwufazowy płyn do demakijażu
- Soraya seria Care&Control, Żel przeciwtrądzikowy do mycia twarzy
- Soraya seria Care&Control, Tonik przeciwtrądzikowy
- Johnson's baby, Krem intensywnie nawilżający

O płynie dwufazowym pisałam i toniku pisałam tutaj, jednak w tym poście chciałabym pokazać, jak oczyszczam cerę krok po kroku.

Krok 1:
Za pomocą dwufazówki zmywam makijaż (wystarcza mi 1 płatek na oko). Bardzo ją polecam, zmywa wszystko i nie podrażnia oczu.

Krok 2:
Za pomocą gumowej szczoteczki (którą dostajemy przy kupnie żelu L'Oreal Pure Zone) i żelu myję twarz. Kiedyś wydawało mi się, że tonik całkowicie zmywa podkład, jednak to nie prawda - żel dogłębnie czyści  naszą twarz i mamy pewność, że nic nam jej nie "zapcha".

Krok 3:
Przemywam twarz płatkiem nasączonym tonikiem. Odświeża cerę i zmniejsza widoczność porów (naprawdę!).

Krok 4:
Smaruję twarz kremem nawilżającym. Choć mam cerę mieszaną (skłonność do wytwarzania nadmiernego sebum w strefie T) nie mam problemu ze świeceniem się po tym kremie. Co więcej, po jego nałożeniu (ale to oczywiście grupowa zasługa) mam wręcz zmatowioną cerę, a jednocześnie nawilżoną.


Po takim zabiegu, który wykonuję 1-2 razy dziennie, moja cera jest oczyszczona i zmatowiona. Na tych kosmetykach mogę polegać, wiem że zadziałają i nie uczulą (co oczywiście nie oznacza, że nie będę eksperymentować :P) 

PS Tutaj dla porównania ta "prawdziwa" fantastyczna czwórka ;)




peace&love,
Rebellious lady

wtorek, 16 sierpnia 2011

Lakier nie z tej Ziemi

Ten lakier od razu mi się spodobał, ponieważ ma niespotykany kolor. Beam Me Scotty! to bardzo drobno zmielone srebrne i niebieskie drobinki zatopione w matowej, ciemnogranatowej bazie z domieszką szarości... Kosmiczny!





1. Dostępność - 0 (edycja limitowana Out Of Space Catrice; Drogeria Natura)
2. Cena - 1 (9,99 zł za 9 ml)
3. Kolor - 1 (niespotykany)
4. Aplikacja - 0 (nie możemy dwa razy pociągnąć pędzelkiem w tym samym miejscu, bo tworzą się dziury)
5. Pędzelek - 1 (spłaszczony, wygodny)
6. Krycie - 1 (jedna warstwa!)
7. Wysychanie - 1 (dosłownie w 3 sekundy!)
8. Współpraca z innymi preparatami - 1 (bez zarzutów)
9. Trwałość - 0 (niestety szybko ścierają się końcówki i tworzą się odpryski)
10. Zmywanie - 1 (bezproblemowe)

Moja ocena: 7/10


Cudowny kolor, jednak jego największą wadą jest trwałość. Poza tym, jeśli nałożymy top coat, zaczyna błyszczeć. Natomiast matujący top (przynajmniej w moim przypadku) dodatkowo skraca życie lakierów. Mimo wszystko uważam, że był to udany zakup i polecam go wszystkim dziewczynom chodzącym z głowami w... kosmosie ;)


peace&love,
Rebellious lady

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Wybierz mnie!

Co prawda planowałam recenzję Beam Me Scotty!, ale ostatnio pisała o nim kleopatre, więc będzie za jakiś czas :)

O tym lakierze słyszałam mnóstwo opinii, to chyba najsławniejszy odcień jeśli chodzi o lakiery Essence. Podobno idealny zamiennik Zoya Charla. O czym mowa? Oczywiście o 38 Choose Me!




1. Dostępność - 1 (szafy Essence - Drogeria Natura)
2. Cena - 1 (5,49 zł za 5 ml)
3. Kolor - 1 (srebrne drobinki zatopione w turkusowej bazie opalizującej na zielony)
4. Aplikacja - 1 (bez problemów)
5. Pędzelek - 1 (bardzo wygodny)
6. Krycie - 1 (standardowo, 2 warstwy)
7. Wysychanie - 1 (dość szybkie)
8. Współpraca z innymi preparatami - 1 (bez problemów)
9. Trwałość - 1 (świetna! 4 dni + plaża; na zdjęciu 3 dzień noszenia)
10. Zmywanie - 1 (dla leniwych polecam metodę z folią aluminiową)

Moja ocena: 10/10

W pełni zasłużona najwyższa ocena. Polecam wszystkim. Zdradzę Wam, że to nie jedyny lakier tej firmy, który sobie cenię. Ale o tym innym razem ;)


peace&love,
Rebellious lady

piątek, 12 sierpnia 2011

Jezioro łabędzie

Jakże się myliłam! Okazało się, że w mój Zasiedmiogórogród nie jest aż taki zacofany, żeby ominęła go edycja limitowana Ballerina Backstage od ukochanego Essence. Co do testerów, to możemy spróbować jedynie różu w kremie - bardzo dobrze, bo miałam go kupić, a jest mało napigmentowany. Lakiery, choć kuszą kolorami, nie są niezbędne. Błyszczyki dość podobne do braci Stay all day. Jednak nie mogłam oprzeć się pokusie cieni w kremie. Mam nadzieję, że będą tanim rozwiązaniem dla Painterly i Rubenesque od MAC.




Od lewej:

- 02 pas des copper
- 01 dance the swan lake


Każdy po 9,99 zł. Uważam, że takie nazwy jeszcze bardziej zachęcają do kupna :)

I swatche:




Coś tam jeszcze widać, łapałam ostatnie promyki dziennego światła :)
A co Wy kupiłyście? Czy warte było swojej ceny?


peace&love,
Rebellious lady

czwartek, 11 sierpnia 2011

Zielony kolorem nadziei :)

Przyszedł czas na mały haul, czyli co nowego w mojej kosmetyczce :)
Wczoraj w Naturze zastałam cały, nieruszony stand z limitowaną edycją Out of space od Catrice, w której dominują srebra i drobinki - niczym rozgwieżdżona galaktyka. Możemy w niej znaleźć wypiekane cienie (piękne w pudełku, ale mają mało pigmentu i mnóstwo osypujących się drobinek), eyelinery w dość nietypowych kolorach (np. złoty), bazę pod cienie w tubce, dwie szminki oraz lakiery do paznokci. Te spodobały mi się najbardziej. Kupiłam jeden w odcieniu Beam Me Scotty! Sądziłam, że pojawi się również limitowanka Essence, ale zamiast niej leżą jeszcze resztki Flower Power. Za to uzupełniono półki z lakierami, tak więc czeka jeszcze na mnie Choose Me!, podobno idealny zamiennik jednego z lakierów Zoya (chyba Charla). Muszę tylko najpierw obrabować jakiś bank ;)

Oto moje nowe nabytki:




Od lewej:
- p2 Color Victim 520 trouble (z wymiany z Paramore)
- Hean Color Obsession 495 (z wymiany z Paramore)
- Eveline Color Instant 625 (ok. 6 zł - Biedronka)
- Catrice Out of space C03 Beam Me Scotty! (Natura - 9,99zł)
- Essence Color&Go 54 Trust in fasion (z wymiany z Paramore)

Jak pewnie zauważyłyście, wszystkie kolory to odcienie zieleni. Zawsze jakoś nie przepadałam za tą barwą na paznokciach, ale nagle mi się odmieniło. Skoro zieleń to kolor nadziei, to może oznaczają nadzieję na trochę słońca w te wakacje? ;)


peace&love,
Rebellious lady

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Nieodwzajemniona miłość

W tym odcieniu zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Prześliczny kolor jogurtu jagodowego podbił moje serce i prędko chyba mi nie przejdzie. Bardzo chciałabym napisać, że jest idealny... Tymczasem przymykam oko na jego wady ;)




1. Dostępność - 1 (szafy My Secret - Drogeria Natura; łatwo dostępna edycja limitowana)
2. Cena - 1 (6,49 za 10 ml)
3. Kolor - 1 (cudowny!)
4. Aplikacja - 0 (okropnie smuży, tworzy bąbelki...)
5. Pędzelek - 1 (spłaszczony, wygodny)
6. Krycie - 1 (w normie)
7. Wysychanie - 1 (w normie)
8. Współpraca z innymi preparatami - 1 (bez zarzutów)
9. Trwałość - 0 (pożal się Boże... o tym za chwilę)
10. Zmywanie - 1 (szybkie i bezbolesne :P)

Moja ocena: 8/10


Mimo że ocena dość wysoka, to wady ogromne :) Po primo - te bąble! Doprowadzają mnie do szału... Ale dzielnie to znoszę. Co do trwałości: jest dobrze, dopóki nie będziemy brać kąpieli / iść na basen. Bo wtedy lakier schodzi płatami. A mycie włosów grozi kawałkami lakieru we włosach.

Choć może się wydawać, że lakier powinien wylądować na czarnej liście, to kocham go nieodwzajemnioną miłością. Taka z nas niedobrana para :)


peace&love,
Rebellious lady

sobota, 6 sierpnia 2011

Malinowe rozczarowanie

Dziś kolejny lakier z serii zapachowej - tym razem 142 Raspberry, czyli intensywna malina:




1. Dostępność - 1 (szafy My Secret - Drogeria Natura; łatwo dostępna edycja limitowana)
2. Cena - 1 (6,49 za 10 ml)
3. Kolor - 1 (podobnie jak u pomarańczowego brata, intensywny, ale nie neonowy; malinowy róż)
4. Aplikacja - 1 (bez zarzutów)
5. Pędzelek - 1 (spłaszczony, wygodny)
6. Krycie - 0 (również potrzeba 2 grube lub 3 cienkie warstwy do pełnego krycia)
7. Wysychanie - 0 (jak widać na załączonym obrazku, zrobiły się odbitki pościeli...)
8. Współpraca z innymi preparatami - 1 (bez zarzutów)
9. Trwałość - 0 (znów nie więcej niż 24h)
10. Zmywanie - 1 (nie farbuje, chyba że nie nałożymy bazy)

Moja ocena: 7/10

Hmm... No cóż. Aż żal serce ściska, że taki ładny lakier jest jeszcze gorszy od swojego pomarańczowego poprzednika. Bo na co mi wygodna aplikacja, świetny pędzelek i dobre zmywanie, skoro nie utrzymuje się i robi "odbitki"? Och. Myślę, że będzie się nadawał pod pękacza, przynajmniej zakryje "ksero" i może wytrzyma ze 3 dni...
A co do zapachu, to owszem jest. I owszem lepszy niż pomarańczowy płyn do naczyń. Ale jakie było moje rozczarowanie, gdy zamiast malin poczułam coś na kształt cukru... Może za dużo wymagam.

Jakie są Wasze wrażenia dotyczące tego lakieru? Chętnie poczytam.


peace&love,
Rebellious lady

piątek, 5 sierpnia 2011

I'm walking on sunshine

Po wielu postach na Waszych blogach dotyczących nowości w Biedronce, postanowiłam wybrać się na wycieczkę :) Jednak okazało się, że jest wszystko, oczywiście oprócz maseł i peelingów, które chciałam kupić. Ale nie mogłam wyjść z pustymi rękami, więc chwyciłam miętowy lakier Eveline (będzie następny po serii zapachowej). Podczas zakupów zauważyłam coś, co wywołało u mnie osłupienie: pomiędzy produktami Be Beauty stał sobie kartonik... z Max Factorem. A jak to wygląda w Waszych Biedronkach?


Wyszło słoneczko, toteż chwyciłam za aparat i wreszcie mogę zaprezentować Wam lakier My Secret 143 Orange:



1. Dostępność - 1 (szafy My Secret - Drogeria Natura; mimo że jest to edycja limitowana, wiem, że jest łatwo dostępny)
2. Cena - 1 (6,49 zł za 10 ml)
3. Kolor - 1 (intensywna pomarańcz, choć nie neonowa)
4. Aplikacja - 1 (bez zarzutów) 
5. Pędzelek - 1 (spłaszczony, wygodny)
6. Krycie - 0 (niestety do pełnego krycia potrzeba 2 grube lub 3 cienkie warstwy)
7. Wysychanie - 1 (w normie)
8. Współpraca z innymi preparatami - 1 (bez zarzutów)
9. Trwałość - 0 (u mnie wytrzymuje ok. 24 h, następnie odpryskuje)
10. Zmywanie - 1 (nie farbuje płytki, chyba że nie nałożymy bazy)

Moja ocena: 8/10

Bardzo podoba mi się kolor, taki pocieszacz w pochmurne dni. Co do zapachu - owszem, jest, ale jak dla mnie to zapach cytrynowego płynu do naczyń. Na szczęście nie jest bardzo intensywny: dopiero po zbliżeniu ręki do nosa jest wyczuwalny. 
Jeszcze dodam Wam link do piosenki, z którą kojarzy mi się ten lakier :)


peace&love,
Rebellious lady

środa, 3 sierpnia 2011

The Make Up Blogger Award

Wiem, że miała być recenzja lakierów pachnących, ale nie miałam dobrego światła - dopiero niedawno wyszło słoneczko. Czekajcie cierpliwie :)



Zostałam otagowana przez Essali i Kokosową-pannę. Dziękuję! 

Zasady:
- Napisz kto przyznał Ci nagrodę
- Napisz 7 makijażowych faktów o sobie
- Przekaż nagrodę 15 następnym blogerkom 

Od razu chciałabym zaznaczyć, że uważam za zbędne przyznawanie nagrody tak dużej grupie osób. Więc nagnę zasady i przekażę nagrodę... 3 osobom :)

7 makijażowych faktów o mnie:
- Uwielbiam makijaże bardzo kolorowe, najlepiej neonowe, intensywne. Choć oczywiście nie wyjdziemy tak po bułki do sklepu, to tworzenie takiego dzieła to świetna zabawa.
- Staram się być minimalistką w temacie ilości kosmetyków. Uważam, że lepiej mieć mniej, a dobrej jakości niż pełne szafy czegoś, co leży i nawet same nie wiemy po co kupiłyśmy.
- Jestem świadomą klientką, nie tak łatwo mnie uwieść napisem "Promocja". Zawsze sprawdzam, czy nie taniej kupić dany produkt w innym sklepie, czy nie jest przeterminowany itp. A jeśli coś mnie zainteresuje, jestem pewna, że wybrałam słusznie.
- Znacznie bardziej wolę skupić makijaż na oczach niż na ustach. 
- Mam obsesję na punkcie paletek Sleek, a nie posiadam ani jednej. Choć jestem blisko zakupienia pięknej Curacao...
- Chciałabym w przyszłości pracować w zawodzie dotyczącym makijażu. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
- Nie podkreślam moich brwi. Mam ciemne blond włosy i mniej więcej takie same brwi, więc wyglądają naturalnie.

Taguję:

PS Jeśli macie ochotę zrobić ten tag, czujcie się zaproszone do zabawy! :)

peace&love,
Rebellious lady