sobota, 16 lipca 2011

Moja nowa miłość

Nigdy nie byłam przekonana do róży, zawsze sądziłam, że narobię sobie plam i będę wyglądać jak świnka Piggy. Dlatego też kurczowo trzymałam się bronzerów. Ostatnio jednak coś mnie podkusiło - zaszłam do Inglota i przepadłam. Róż w kremie nr 92 wkradł się w moje serce i prędko z niego nie wyjdzie, o nie :)



Opakowanie:
Bardzo lubię pudełka Inglota, są klasyczne i śliczne. Tym razem jest to plastikowy, lekki słoiczek z czarną pokrywką. Mieści 5,5 g produktu.

Cena:
Koszt takiego kosmetyku to 24 zł. Dla jednych dużo, dla innych mało. Uważam, że to w miarę rozsądna cena, ponieważ jest bardzo, ale to bardzo wydajny.

Produkt:
Lekki i przyjemny w dotyku róż w kremie. Ma prawie niewyczuwalny zapach, chyba, że włożymy do niego nos :) Banalnie prosty w obsłudze, choć mogłoby się wydawać inaczej. Nie tworzy plam, wszystko pięknie się rozciera. Można stopniować efekt, od delikatnego aż po intensywny.Utrzymuje się około 8 godzin (!) - dopiero demakijaż "zdejmuje" go z naszej twarzy. Do wyboru mamy 8 kolorów (na wyspach, nie wiem jak w sklepach). Czego chcieć więcej?


To na prawdę świetny produkt, polecam szczerze początkującym, jak i zaawansowanym!

PS Dziś powinien pojawić się post z ogłoszeniem wyników. Czekajcie cierpliwie!

peace&love,
Rebellious lady

15 komentarzy:

  1. ale ma śliczny kolor :) takie róże są przeważnie bardzo wydajne, więc cena raczej niewysoka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W Polsce chyba nawet więcej kolorów jest (aczkolwiek nie dam sobie głowy uciąć :P). Też lubię róże Inglota w takiej formie - moja mama ma i sobie chwali a ja jej kiedyś podebrałam ^^.

    A co do róży i bronzerów... Ja z kolei uważam, że bronzerami robię sobie krzywdę i używam tylko róży :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny kolor! Jaka szkoda, że ze mnie jest sierota, jeśli o róże chodzi, nie umiem się nimi malować... Trzeba się w końcu nauczyć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się różów i bronzerów jeszcze boje =] Ale ten ma ładny, delikatny kolor =]

    OdpowiedzUsuń
  5. Boję się używać tego typu rzeczy - prędzej siebie skrzywdzę niż uwydatnię np. kości policzkowe.

    OdpowiedzUsuń
  6. pannajoanna - Też tak uważam :)

    Zzielona - Właśnie nie wiem, mam dostęp tylko do "wysepki" :)

    Paramore - Spróbuj tym, kiedyś musi być pierwszy raz! :D

    Natasza - Najjaśniejszy z dostępnych ;)

    Dominika - Wszystko kwesta wprawy. Do puki nie spróbujesz, to się nie nauczysz. A to wcale nie jest takie trudne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Róż to mój ulubiony kosmetyk :) Mam kilka róży w kamieniu i kiedy zużyję choć jeden (!) to kupię sobie ten z Inglota :) Dużo pozytywnych opinii ma :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie kus bo teraz mam na niego ochote!;)

    OdpowiedzUsuń
  9. DobraDusza - Na prawdę polecam!

    kleopatre - Przepraszam, ale chyba jest wart tego kuszenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie się zastanawiam nad tym różem a z maybelline. Chyba jednak ruszę do Inglota
    pozdrawiam i zapraszam
    http://sunshine12153.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia mi radość - napisz coś od siebie :)
(brak weryfikacji obrazkowej)