Witam moje kochane czytelniczki! Nawet nie wiecie, jak się za Wami stęskniłam - oto kolejny dowód na to, że prowadzenie bloga uzależnia... Przepraszam za tak długą nieobecność, już śpieszę wyjaśniać, co się ze mną w tym czasie działo, a działo się wiele.
Po pierwsze - niektóre z Was już wiedzą (dzięki Twitterowi, na którego serdecznie zapraszam), że przeprowadziłam się do Szczecina. Niby nie jest to bardzo daleko od mojego rodzinnego miasteczka, ale jak dla mnie jest to ogromna różnica. Szybko jednak przyzwyczaiłam się do mieszkania w wielkim mieście i nie wyobrażam sobie już poranka bez spędzenia kwadransu w tramwaju. Poza tym, mimo tego, że znałam już wcześniej Szczecin dość dobrze, to codziennie odkrywam coś nowego. Oto, co znalazłam niedawno na jednej z ulic:
Oczywiście patrzcie na to z przymrużeniem oka ;)
W związku z powyższym serdecznie pozdrawiam wszystkie Szczecinianki i życzę trochę więcej ciepła tej jesieni, bo jak na razie to albo zimno, albo leje...
Po drugie, ostatnio choruje bardzo bliska mi osoba, a wiadomo, że są sprawy ważne i ważniejsze, a w tym przypadku blog został na szarym końcu tej listy. Jednakże od teraz postaram się bywać częściej, bo pomysły rozsadzają mi głowę, tylko doba jakoś za krótka.
peace&love,
Rebellious lady