wtorek, 31 grudnia 2013

Dziękuję za 2013!

Chciałabym Wam bardzo serdecznie podziękować za to, że spędziliście ze mną kolejny już rok. Muszę przyznać, że był to dla mnie najcięższy rok ze wszystkich - spotkało mnie wiele przyjemności i niesamowitych chwil, poznałam świetnych ludzi, a ci znani mi od dawna nadal są dla mnie bardzo ważni. Tyle podróży, imprez, spotkań, aż trudno to wszystko policzyć! Niestety oprócz wzlotów były również upadki, naprawdę wiele upadków. Jednak jestem myśli, że sprowadzają nas na ziemię i procentują pozytywnymi zmianami w życiu. Jestem pewna, że nadchodzący rok będzie niesamowity, być może najlepszy z dotychczasowych. Nastawiam się na wiele nowych wrażeń i życzę Wam, żeby 2014 był pełen pozytywnych chwil i ludzi :)
W bonusie dodaję zdjęcie moich sylwestrowych paznokci i makijażu :)









Życzę wszystkim świetnej zabawy!


peace&love,
Rebelious lady


wtorek, 24 grudnia 2013

Spełnienia świątecznych marzeń!

Drogie Czytelniczki i Czytelnicy,
W tym roku z okazji świąt Bożego Narodzenia chciałabym Wam życzyć spełnienia wszystkich marzeń, bo to one nadają sens naszemu życiu, a także dużo wiary w siebie i swoje możliwości, dumy z osiągnięć i nauki z porażek, wielu niesamowitych ludzi w swoim otoczeniu oraz niezapomnianych przeżyć w nadchodzącym roku! Mam nadzieję, że dzisiejszy wieczór spędzicie w rodzinnym gronie w niepowtarzalnej atmosferze i z przepysznym jedzeniem, oczywiście :) Wszystkiego najlepszego!




peace&love,
Rebellious lady



niedziela, 22 grudnia 2013

Pielęgnacja rodem z Meksyku

Będę szczera - ten płyn micelarny kupiłam dlatego, że zaciekawił mnie jego... wygląd. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam, a opis produktu jeszcze bardziej zachęcił mnie do zakupu. Zobaczcie same.




Płyn Lirene Young 20+ z tańczącymi drobinkami... Brzmi ciekawie! Na czym to polega? W butelce o pojemności 200 ml pływają sobie pomarańczowe i żółte kuleczki, które według producenta zawierają witaminę E, która uwalnia się podczas ich rozcierania na cerze. Oprócz tego płyn zawiera wyciąg z bambusa, lotosu i lilii wodnej, które mają regenerować skórę oraz D-pantenol, który koi i łagodzi podrażnienia. Jedno zostaje niezmienne: płyn ma za zadanie oczyszczać i usuwać makijaż. Poniżej nieudolna próba zbliżenia na kolorowe drobinki, których przemieszczanie się po butelce przypomina mi kulę wypełnioną płynem ze sztucznym śniegiem :)




Ale to nie koniec niespodzianek. Na odwrocie możemy znaleźć taki oto napis: Egzotyczny zapach papai przenosi na werandę meksykańskiej hacjendy, gdzie trwa huczna fiesta z lokalnymi mariachi. Hola Amigos! Być może ktoś serdecznie miał dość jesienno-zimowego klimatu i postanowił dodać temu kosmetykowi wakacyjnego klimatu? Kto wie! Najważniejsze, że produkt zdaje egzamin. Używam go już około miesiąca i uważam, że nieźle tonizuje i oczyszcza cerę. Do drobinek mam trochę mieszane uczucia - z jednej strony są ciekawym dodatkiem, ale z drugiej nie widzę większej różnicy między płynem zawierającym kuleczki i takim, który ich nie ma. W każdym razie jeśli lubicie płyny micelarne Lirene, polecam wypróbować również ten.




Jestem ciekawa, czy miałyście styczność z tym nietypowym produktem i jakie jest Wasze zdanie na jego temat.


peace&love,
Rebellious lady



sobota, 21 grudnia 2013

Pisak do zadań specjalnych

Halo halo, tu Buntowniczka! Jestem, żyję, mam się świetnie. Już siedzę w domu obok choinki, już mam święta. Mam więc również wreszcie czas, żeby coś dla Was napisać :) Dziś trochę o Super Linerze z L'Oreala, tyle że w wersji Perfect Slim, czyli w formie pisaka. Kupiłam go przy okazji przecen w SuperPharmie, zapłaciłam coś około 25 złotych. Mój egzemplarz jest w odcieniu Intense Black, ale szczerze mówiąc nie widziałam innego dostępnego koloru. Producent zapewnia, że produkt będzie zdatny do użytku przez 6 miesięcy od otwarcia.




Opakowanie przypomina trochę krótszy cienkopis. Nie sugerujcie się zdjęciem - jest czarno-złote, po prostu bawiłam się efektami do zdjęć. Rączka jest wykonana z plastiku, który wygląda na chropowaty, ale tak naprawdę też jest gładka. Zakrętka sama się nie otwiera, a napisy jak na razie się nie ścierają.




Aplikator to ścięta w ostry stożek, elastyczna gąbeczka. Jest cieniutka, precyzyjna, idealnie nadaje się do rysowania bardzo wąskich kresek i zdobień w bardziej wymyślnych makijażach. Eyelinerem można wypełnić luki między rzęsami, a także nałożyć go na linię wodną (sama próbowałam). Co ważne, nie zdarzyło się jeszcze, żeby gąbeczka wyschła i nie chciała aplikować linera.
Poza tym eyeliner ma jeszcze jeden plus - jest bardzo trwały, na moich oczach wytrzymuje cały dzień, na który składa się drzemanie z głową w poduszce, łzawienie z oczu czy ich pocieranie. Nie podrażnia moich wrażliwych oczu - nadaje się dla użytkowników soczewek :)





Jestem niesamowicie zadowolona z tego produktu, zdecydowanie polecam wszystkim fankom kresek, zarówno tych cieniutkich, jak i grubszych! Warto zakupić go w promocji, choć i bez niej jest wart swojej ceny :)


peace&love,
Rebellious lady


sobota, 7 grudnia 2013

Baby lips

O Baby lips zrobiło się w kosmetycznej blogosferze trochę szumu, zwłaszcza po zabawnej jak dla mnie reklamie z Maćkiem Musiałem, która zupełnie nie zachęciła mnie do zakupu, a jedynie wywołała zastanowienie nad tym, kto i za jakie pieniądze wymyśla takie rzeczy... Ale nie to jest najważniejsze, a produkt, jaki oferuje nam Maybelline w 6 odcieniach, choć może to nie jest najlepsze określenie, bo tylko 4 z nich nadają ustom koloru. Szukałam czegoś, co nawilży usta i ochroni je zimą. Co tu dużo mówić - znalazłam :)




Mój odcień to Cherry Me, który nadaje ustom delikatnie czerwonego odcienia i pachnie wiśniowymi cukierkami lub gumą do żucia. Nie będę zachwycać się nad opakowaniem, ponieważ jakością przypomina pomadki z kiosku za 3 złote, choć szata graficzna jest ładna i estetyczna. Spodziewałam się trochę lepszej pigmentacji, ale właściwie nie mogę narzekać, bo w końcu nie jest to szminka. Największym plusem balsamu jest łatwa aplikacja i trwałość, która naprawdę powala. Od nałożenia bez poprawek trzyma się ze trzy godziny, co na balsam jest imponującym wynikiem. Poza tym czuję różnicę po kilku dniach używania go codziennie, usta są nawilżone, miękkie i nie pękają.

Balsamy kosztują trochę ponad 10 złotych, przeciętnie jak na produkty tego typu. Jestem z niego zadowolona i nie żałuję zakupu, na pewno go zużyję i być może kupię ponownie :)







PS Mówiłam Wam już, że bardzo nie lubię robić zdjęć moim ustom i zawsze jestem z nich niezadowolona? ;)


peace&love,
Rebellious lady