Cierpię na niedobór pędzli. Mam ich naprawdę mało, przydałby się jakiś porządny komplet (za którym rozglądam się od jakiegoś czasu). Na razie radzę sobie z tym, co mam, a dziś pokażę Wam ulubione z mojego małego zbioru.
Zacznę od pędzli do twarzy. Może jesteście zdziwione, że tylko trzy, ale zazwyczaj tylko tych używam. Podkład nakładam palcami i jakoś nie widzę potrzeby posiadania do tej czynności dodatkowego pędzla, ale przydałby się takowy przy malowaniu innych :)
Idąc od dołu, pierwszy jest pędzel do pudru Elite, który kupiłam w Rossmanie. Ma miękkie, rzadkie włosie, które świetnie spełnia swoją rolę. Bambusowa rączka przypomina mi trochę pędzle Ecotools. Jestem z niego zadowolona, zwłaszcza, że kosztował coś około 20 zł.
Kolejny jest pędzel Maestro 190, czyli kulka do nakładania różu i/lub bronzera. Świetnie rozciera produkt na policzkach, nie traci kształtu mimo prania. Mógłby być troszkę bardziej miękki, ale może wpłynęłoby to na zachowanie kształtu kulki... Lubię jego długą rączkę, która jest bardzo wygodna i pozwala malować "lekką ręką". Nie wiem, ile kosztował, ponieważ wygrałam go w konkursie makijażowym :)
Ostatni jest pędzel do różu/rozświetlacza Inglot 3P (końskie włosie). Jest milutki w dotyku, a włosie jest dość rzadkie. Nie jest nowy, a trzyma się świetnie, ładnie nakłada produkt, bardziej punktowo niż Maestro. Wygląda profesjonalnie i dobrze się sprawuje.
Przechodząc do pędzli do makijażu oczu, zacznę również od dołu - pierwszy jest pędzelek do eyelinera/brwi od Essence. Kosztował około 10 zł, ale daje radę, zwłaszcza przy makijażu brwi. Polecam początkującym, którzy nie chcą wydawać od razu majątku na pędzle. Szybko się czyści i jest dość elastyczny. Trochę się rozczapierza, ale podczas prania można nad nim zapanować.
Kolejny jest pędzelek no name, który kupiłam, gdy jeszcze dinozaury biegały za oknem. Kosztował śmieszne pieniądze, ale jest niezastąpiony do nakładania wszelkiego rodzaju brokatów, cieni sypkich i tym podobnych. Sztuczne, twarde włosie, plastikowa rączka, ale czasem jest najlepszą opcją :)
Idąc w górę następny to moje drogeryjne odkrycie, czyli kulka do rozcierania z załamaniu powieki firmy AnnCo. Ma idealną wielkość i kształt, jedynie gdyby włosie było naturalne... Muszę koniecznie zaopatrzyć się w tego typu pędzelek lepszej jakości!
Ostatni jest pędzel do nakładania cieni na całą powiekę od Ecotools. To taki miękki grubasek, można nim stworzyć właściwie cały makijaż. Ma dobrze wyprofilowany kształt, który nie zmienia się po wypraniu. Kiedyś robiłam jego osobną recenzję, którą możecie przeczytać tutaj.
Koniecznie polećcie mi w komentarzach Wasze ulubione pędzle - wezmę je pod uwagę podczas kompletowania nowego zbioru :)
peace&love,
Rebellious lady