niedziela, 14 czerwca 2015

Eurotrip! | #sundayfunday

Cześć! Niedawno wróciłam z zapowiadanego wcześniej na blogu eurotripa, którego przebieg mogliście obserwować na Instagramie. Była to dla mnie niesamowita przygoda i jestem bardzo wdzięczna mojej siostrze za tak wspaniały prezent. Trzy tygodnie podróży doświadczyły nas na chyba każdej możliwej płaszczyźnie, ale wiele mnie nauczyły i pozwoliły poznać nie tylko Europę, ale i po części samą siebie. Trudno jest opisać wszystko, co się wydarzyło i jak było, ale choć trochę postaram się podzielić z Wami moimi obserwacjami.





W trakcie podróży odwiedziłam trzy państwa: Francję (Paryż), Hiszpanię (Barcelonę) i Włochy (Rzym). W każdym z miejsc byłam po raz pierwszy, bo zwykle w wakacje odwiedzałam raczej państwa leżące nad Morzem Śródziemnym, dlatego nie byłam pewna, czego się spodziewać. Dużo osób mówiło mi, że atmosfera Paryża jest przereklamowana, a samo miasto nie ma nic do zaoferowania. Okazało się, że to kompletna bzdura - Paryż oczarował mnie swoim pięknem, wszechobecną sztuką, a Wieża Eiffla migocząca w nocy to prawdziwa esencja paryskiej atmosfery. Samo miasto jest bardzo przyjazne turystom, ani razu się nie zgubiłyśmy, a większość rzeczy wartych zobaczenia leży w ścisłym centrum i z łatwością można się tam odnaleźć. Dodatkowym plusem są bezpłatne wejścia do większości muzeów (wszystko dzięki UE), z czym nie spotkałyśmy się już w Barcelonie i Rzymie. Samo miasto przypadło mi na tyle do gustu, że bez problemu mogę sobie wyobrazić mieszkanie tam na co dzień. Jedyne, co trochę mi przeszkadzało, to fakt, że stosunkowo mała część Francuzów umiała rozmawiać po angielsku, czego raczej nie spodziewałabym się po mieście, gdzie ciągle przewijają się tłumy turystów. Ach, i jeszcze jedno - jeśli będziecie mieć okazję, koniecznie odwiedźcie Disneyland, bez względu na to, ile macie lat. Dzień spędzony tam był naprawdę jednym z najlepszych dni w moim życiu, a wiele atrakcji według mnie nadaje się tylko dla dorosłych (bałam się tak, że w życiu nie wzięłabym ze sobą kilkuletniego dziecka ze mną :D).

Barcelona to bardzo specyficzne miasto, w którym bardzo dobrze poznałam, na czym polega życie ludzi Południa i dlaczego jest nam tak obce. Z jednej strony byłam zachwycona klimatem, pięknem miasta - choć w zupełnie innym sensie niż w Paryżu - a także ciepłem i otwartością tamtejszych ludzi. Jednak szybko zauważyłam, że sama nie mogłabym tam żyć. Miasto tętni życiem w dzień i w nocy, ale jednocześnie w pewien sposób męczy tą energią. Bardzo cieszę się, że zobaczyłam Hiszpanię, doświadczyłam tam wielu niezapomnianych wrażeń, ale to nie jest moje miejsce na Ziemi. Trzeba za to przyznać, że mają świetną kuchnię! Hiszpańskie potrawy smakowały mi najbardziej, a do tego mają Oreo w białej czekoladzie… Niebo! :) W hostelu, w którym mieszkałyśmy, pracowała Polka, która powiedziała nam, że Katalonia bardzo różni się od reszty Hiszpanii, więc jeśli będę miała okazję, z chęcią odwiedzę np. Madryt i porównam, na czym polega różnica.

Rzym natomiast spodobał mi się pod względem gościnności, przyjaznej atmosfery, a przede wszystkim bardzo pomocnych ludzi. Podczas podróży odezwała się moja angina sprzed matury i zostałam przyjęta u lekarza bez kolejki i żadnych opłat dzięki pomocy właścicielki hostelu, przemiłej kobiety. Niestety okazało się, że włoska pizza wcale nie jest tak dobra, jak sądziłam - o wiele lepszą jadałam w Polsce. Za to nie zawiodłam się na zabytkach i architekturze, Rzym pod tym względem jest naprawdę zachwycający. A do tego wszystkiego udało mi się opalić, co jak na mnie jest niezłym osiągnięciem. Przy okazji wizyty w Rzymie zahaczyłyśmy też o Watykan, więc tak właściwie byłam w czterech państwach. Nawet jeśli nie ma się nic wspólnego z wiarą chrześcijańską, warto tam pójść i odwiedzić Muzea Watykańskie, bo jest na co popatrzeć.




Ciężko jest opisać wszystko, dlatego jeśli macie jakieś pytania, bardzo chętnie odpowiem w komentarzach. Na koniec mogę napisać tylko jedno - to zdecydowanie była podróż mojego życia i wszystkie trzy państwa były warte zwiedzenia. Wszystkie zdjęcia zostały zrobione przeze mnie przy pomocy iPhona 4S. A jako że wreszcie jestem na miejscu i mam stały dostęp do Internetu, spodziewajcie się lawiny nowych postów na blogu. Wróciłam naładowana inspiracjami i nową energią, więc będzie się działo!


peace&love,
Rebellious lady



8 komentarzy:

  1. Zazdroszczę, to musiało być cudowne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam co wspominać, każdemu życzę takiej podróży :)

      Usuń
  2. nie byłam jeszcze w żadnym z tych krajów, ale kiedyś to zmienię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy jest warty zobaczenia, ale w szczególności polecam zobaczyć Paryż ;)

      Usuń
  3. Wspaniała podróż i genialny prezent :) Byłam w Paryżu i Rzymie, mam bardzo podobne odczucia do Twoich :) Życzę wielu takich podróży! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I gdzie te pojawiające się częściej posty? ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia mi radość - napisz coś od siebie :)
(brak weryfikacji obrazkowej)