Kiedy Agata, która ma nosa zapoczątkowała posty raw beauty, czyli w wolnym tłumaczeniu czyste, surowe piękno, byłam zachwycona. Tak wiele dziewczyn ma opory przed wyjściem gdziekolwiek bez make up'u i nie wyobraża sobie iść do ludzi bez miliona kosmetyków na twarzy... Przyznam się, że sama przez jakiś czas byłam w tej pułapce, złapana przez obietnicę nieskazitelnego wyglądu i upiększenia. Na szczęście w porę się obudziłam i dałam sobie z tym spokój. Przecież kosmetyki mają podkreślać nasze piękno, a nie je maskować, a najlepszym sposobem na życie w zgodzie z samą sobą jest zaakceptowanie swoich niedoskonałości i skupienie się na naszych najlepszych cechach. Każda z nas ma kompleksy, to normalne, ale nie dajmy się zwariować! Większości rzeczy, które potrafią doprowadzić nas do szału, otaczający nas ludzie czasem nawet nie zauważają... Zastanówcie się - czy przeszkadza Wam, że Wasza przyjaciółka ma pryszcza/zmarszczkę/górną wargę mniejszą niż dolną? To tak naprawdę nie ma znaczenia.
Tak wyglądam po przebudzeniu - rozczochrana, z sińcami pod oczami, policzkiem pełnym czerwonych kropek i cerą daleką od idealnej. Uśmiechnięta.
Jeśli jesteście tego samego zdania, co ja, koniecznie dodajcie swoją wersję raw beauty na bloga/instagrama/tweetera i pokażcie światu, że kosmetyki to tylko dodatek do naszej urody, bo wszystkie jesteśmy piękne!
peace&love,
Rebellious lady
ciekawa idea
OdpowiedzUsuńale ty na prawdę nie musisz się malować.. :(
OdpowiedzUsuńzazdroszczę! ja mam o wiele więcej 'czerwonych kropek' a raczej śladów po nich
Niestety, z moją cerą nie jest najlepiej przez hormony, dlatego lepiej wygląda z podkładem :)
Usuńwyglądasz świetnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńPo ostatnich zachwytach nad moja cera tez mam ochote zrobic raw beauty. No bo ile mozna tlumaczyc ze to poklad :P
OdpowiedzUsuńHaha, dokładnie :D
Usuńpięknie i świeżo :) super że się taka pokazałaś - dzięki tej 'akcji' więcej dziewczyn spojrzy na siebie mniej krytycznie :)
OdpowiedzUsuńTaką mam nadzieję!
Usuńjeszcze do niedawna nie lubiłam siebie bez makijażu. ale po urodzeniu dziecka okazało się, że nie mam czasu na codzienne malowanie i jakoś kiedy patrzę w lustro, nie widzę tragedii :)
OdpowiedzUsuńKwestia przyzwyczajenia, o! :)
Usuń