Zgodnie z obietnicą opiszę w częściach podstawowe kosmetyki, które są podstawą makijażu i pierwszymi produktami, w które powinna się zaopatrzyć każda dziewczyna stawiająca pierwsze kroki w temacie makijażu.
Dziś pierwsza część, czyli twarz.
Pierwszą rzeczą jest podkład lub krem tonujący. Jeśli masz gładką i piękną cerę pozbawioną wyprysków, nie ma co jej obciążać takimi produktami, wystarczy puder. Krem tonujący świetnie sprawdzi się u dziewczyn, które mają lekko zaczerwienioną cerę, np. na policzkach czy w okolicach nosa. Niestety powyżej wymienione przypadki zdarzają się rzadko, większość z nas ma problemy z popękanymi naczynkami lub wypryskami. Wtedy ratuje nas podkład, niekoniecznie mocno kryjący. Krycie powinnyśmy wybrać tylko i wyłącznie na podstawie naszych potrzeb, a nie dlatego, że poleciła nam go przyjaciółka. Owszem, to dobrze, że chce nam pomóc, ale być może ona ma inną cerę i potrzeby. Warto o tym pomyśleć.
Jednym z podstawowych błędów makijażowych jest źle dobrany odcień podkładu. Jak temu zapobiec? Po pierwsze - nie bójcie się zapytać o próbkę. Są darmowe i można je dostać w prawie każdej drogerii. Jeśli decydujecie się na droższy podkład, Pani w Sephorze czy Douglasie na Wasze życzenie zrobi próbkę do słoiczka. Natomiast tańsze podkłady zazwyczaj mają testery. Ważne, żeby kolor sprawdzać na żuchwie, a nie na ręku, ponieważ kolor skóry może być inny.
Jeśli kupujesz podkład po raz pierwszy, nie decyduj się od razu na bardzo drogi kosmetyk. Sprawdź, jaka konsystencja Ci odpowiada, jakie krycie jest Ci potrzebne itp. Kupując ekskluzywny podkład, który okaże się dla Ciebie niewypałem sprawi większy zawód niż ten z tańszej marki.
Moje propozycje:
- Pharmaceris F
Delikatny fluid intensywnie kryjący - recenzja
TU (ok. 37 zł)
- Stila
Sheer color (krem tonujący) - recenzja
TU (kupiony w zestawie w TK MAXX)
Drugim ważnym elementem kobiecej kosmetyczki jest puder. Zazwyczaj prasowany (w kamieniu), czasami sypki. Wybór zależy tylko od Ciebie, w zależności od preferencji. Jeśli chcesz zaoszczędzić na kupowaniu nowego pudru co sezon (latem jesteśmy bardziej opalone, zimą bledniemy), możesz się zaopatrzyć w puder transparentny, czyli taki, który po nałożeniu dostosowuje się do kolorytu cery.
Moje propozycje:
- Catrice Skin finish (ok. 15 zł)
- Synergen Puder w kompakcie (ok. 7 zł)
Jeśli chodzi o korektor, to nie jest to obowiązkowy element kosmetyczki. Szczerze mówiąc, sama bardzo rzadko używam tego typu kosmetyków, ponieważ wystarcza mi podkład. Zdaję sobie sprawę, że wiele dziewczyn ma problem z podkrążonymi oczami czy trądzikiem, a wtedy bez korektora ani rusz. Pamiętajmy jednak, że produkt ten w nadmiernych ilościach działa dokładnie odwrotnie - zamiast zakrywać, przyciąga uwagę.
Na rynku jest mnóstwo różnych korektorów. Możemy wybierać nie tylko między tymi w pędzelku, sztyfcie czy słoiczku itp., ale także między różnymi odcieniami. Żółty niweluje fiolet (np. podkrążone oczy), a zielony zaczerwienione miejsca (np. policzki). Od wyboru do koloru.
Moje propozycje:
- Miss Sporty So Clear Coverstic (ok. 10 zł)
- Essence Stay Natural Concealer (ok. 10 zł)
Ostatnim kosmetykiem do twarzy jest bronzer/róż. Wiem, że dla początkujących to wielkie wyzwanie nałożyć jeden z tych produktów tak, aby nie zrobić sobie plam, nałożyć go równo i niezbyt intensywnie. Nie martwcie się, też miałam taki problem. Rozwiązanie jest jedno - ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Nie polecam od razu nakładać kombinację róż + bronzer, bo możecie uzyskać z tego wspaniały makijaż na Halloween :)
Radzę wybrać jedną opcję i próbować, gdzie najlepiej wygląda - kości policzkowe czy pod nimi. Nie nakładajcie różu na "jabłuszka" policzków! Dlaczego? Zróbcie mini test. Uśmiechnijcie się i połóżcie palec właśnie na "jabłuszku". A teraz opuście kąciki ust. Palec jest teraz znacznie niżej, prawda? Nałożony tam róż może dać komiczny efekt.
Co do bronzera - w zależności od kształtu twarzy możecie ją wyszczuplić, wydłużyć lub skrócić. Dobrze wykonturowana twarz jest sprzymierzeńcem kobiety :)
Moje propozycje:
- Essence
Bronzing compact powder - rezencja
TU (ok. 13 zł)
- Inglot
Róż w kremie - recenzja
TU (ok. 24 zł)
Ciąg dalszy nastąpi... :)
peace&love,
Rebellious lady