poniedziałek, 31 października 2011

Step by step: Golden Eye

Dzisiaj prosty, lecz efektowny step by step z podwójną kreską w złocie.

1. Nakładam korektor, bazę i lekko przypudrowuję oko. Delikatnie podkreślam też brwi i układam je bezbarwnym żelem.



2. Na całą ruchomą powiekę nakładam jasny beż, załamanie delikatnie podkreślam brązem, aby dodać głębi oku.



3. Złotym eyelinerem maluję dość grubą kreskę i mocno ją wyciągam do góry. Jeśli nie macie złota, możecie użyć jakiegokolwiek innego koloru lub zrobić sobie eyeliner za pomocą duraline albo kropli do oczu (pisałam o tym TU).



4. Maluję drugą kreskę czarnym eyelinerem, tym razem bardzo cienką, tuż przy linii rzęs. Kończę ją szybciej niż złotą, zostawiając ten sam kształt kreski.



5. Czarnym cieniem podkreślam dolną powiekę i tuszuję rzęsy. Przepraszam za "pajęcze nóżki", ale męczę się z wodoodpornym Colossal'em... Po prostu chcę już go zużyć.





Efekt końcowy na żywo jest cudowny, kreska dodaje błysku oku i świetnie się prezentuje. Może nie jest to makijaż na co dzień, ale warto go wypróbować choćby na Sylwestra :)

PS Obchodzicie Halloween? Jeśli tak, to życzę wszystkiego najstraszniejszego! :)


peace&love,
Rebellious lady




piątek, 28 października 2011

Buntowniczka radzi początkującym cz.1

Zgodnie z obietnicą opiszę w częściach podstawowe kosmetyki, które są podstawą makijażu i pierwszymi produktami, w które powinna się zaopatrzyć każda dziewczyna stawiająca pierwsze kroki w temacie makijażu.

Dziś pierwsza część, czyli twarz.

Pierwszą rzeczą jest podkład lub krem tonujący. Jeśli masz gładką i piękną cerę pozbawioną wyprysków, nie ma co jej obciążać takimi produktami, wystarczy puder. Krem tonujący świetnie sprawdzi się u dziewczyn, które mają lekko zaczerwienioną cerę, np. na policzkach czy w okolicach nosa. Niestety powyżej wymienione przypadki zdarzają się rzadko, większość z nas ma problemy z popękanymi naczynkami lub wypryskami. Wtedy ratuje nas podkład, niekoniecznie mocno kryjący. Krycie powinnyśmy wybrać tylko i wyłącznie na podstawie naszych potrzeb, a nie dlatego, że poleciła nam go przyjaciółka. Owszem, to dobrze, że chce nam pomóc, ale być może ona ma inną cerę i potrzeby. Warto o tym pomyśleć.
Jednym z podstawowych błędów makijażowych jest źle dobrany odcień podkładu. Jak temu zapobiec? Po pierwsze - nie bójcie się zapytać o próbkę. Są darmowe i można je dostać w prawie każdej drogerii. Jeśli decydujecie się na droższy podkład, Pani w Sephorze czy Douglasie na Wasze życzenie zrobi próbkę do słoiczka. Natomiast tańsze podkłady zazwyczaj mają testery. Ważne, żeby kolor sprawdzać na żuchwie, a nie na ręku, ponieważ kolor skóry może być inny.
Jeśli kupujesz podkład po raz pierwszy, nie decyduj się od razu na bardzo drogi kosmetyk. Sprawdź, jaka konsystencja Ci odpowiada, jakie krycie jest Ci potrzebne itp. Kupując ekskluzywny podkład, który okaże się dla Ciebie niewypałem sprawi większy zawód niż ten z tańszej marki.

Moje propozycje:
- Pharmaceris F Delikatny fluid intensywnie kryjący - recenzja TU (ok. 37 zł)
- Stila Sheer color (krem tonujący) - recenzja TU (kupiony w zestawie w TK MAXX)




Drugim ważnym elementem kobiecej kosmetyczki jest puder. Zazwyczaj prasowany (w kamieniu), czasami sypki. Wybór zależy tylko od Ciebie, w zależności od preferencji. Jeśli chcesz zaoszczędzić na kupowaniu nowego pudru co sezon (latem jesteśmy bardziej opalone, zimą bledniemy), możesz się zaopatrzyć w puder transparentny, czyli taki, który po nałożeniu dostosowuje się do kolorytu cery. 

Moje propozycje:
- Catrice Skin finish (ok. 15 zł)
- Synergen Puder w kompakcie (ok. 7 zł)




Jeśli chodzi o korektor, to nie jest to obowiązkowy element kosmetyczki. Szczerze mówiąc, sama bardzo rzadko używam tego typu kosmetyków, ponieważ wystarcza mi podkład. Zdaję sobie sprawę, że wiele dziewczyn ma problem z podkrążonymi oczami czy trądzikiem, a wtedy bez korektora ani rusz. Pamiętajmy jednak, że produkt ten w nadmiernych ilościach działa dokładnie odwrotnie - zamiast zakrywać, przyciąga uwagę.
Na rynku jest mnóstwo różnych korektorów. Możemy wybierać nie tylko między tymi w pędzelku, sztyfcie czy słoiczku itp., ale także między różnymi odcieniami. Żółty niweluje fiolet (np. podkrążone oczy), a zielony zaczerwienione miejsca (np. policzki). Od wyboru do koloru.

Moje propozycje:
- Miss Sporty So Clear Coverstic (ok. 10 zł)
- Essence Stay Natural Concealer (ok. 10 zł)




Ostatnim kosmetykiem do twarzy jest bronzer/róż. Wiem, że dla początkujących to wielkie wyzwanie nałożyć jeden z tych produktów tak, aby nie zrobić sobie plam, nałożyć go równo i niezbyt intensywnie. Nie martwcie się, też miałam taki problem. Rozwiązanie jest jedno - ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Nie polecam od razu nakładać kombinację róż + bronzer, bo możecie uzyskać z tego wspaniały makijaż na Halloween :) 
Radzę wybrać jedną opcję i próbować, gdzie najlepiej wygląda - kości policzkowe czy pod nimi. Nie nakładajcie różu na "jabłuszka" policzków! Dlaczego? Zróbcie mini test. Uśmiechnijcie się i połóżcie palec właśnie na "jabłuszku". A teraz opuście kąciki ust. Palec jest teraz znacznie niżej, prawda? Nałożony tam róż może dać komiczny efekt.
Co do bronzera - w zależności od kształtu twarzy możecie ją wyszczuplić, wydłużyć lub skrócić. Dobrze wykonturowana twarz jest sprzymierzeńcem kobiety :)

Moje propozycje:
- Essence Bronzing compact powder - rezencja TU (ok. 13 zł)
- Inglot Róż w kremie - recenzja TU (ok. 24 zł)



Ciąg dalszy nastąpi... :)

peace&love,
Rebellious lady

sobota, 22 października 2011

Misz-masz

Przepraszam Was za moją długą nieobecność, ale ostatnio mam bardzo napięty grafik. Nie obiecuję, że będę się pojawiać częściej, ale postaram się pisać w każdej wolnej chwili. Na razie przychodzę do Was z misz-maszem informacji.

Po pierwsze - informacja, która mnie sparaliżowała. Pamiętacie mój makijaż na konkurs u 82Inez? Okazało się, że miesiąc wcześniej jedna z make-up guru na youtube zrobiła prawie taki sam... Po prostu mowę mi odjęło, bo nie miałam o nim pojęcia, a jest bardzo podobny! Mam nadzieję, że nikt nie pomyśli, że go skopiowałam, bo wtedy nie dość, że uznano mnie za kopiarę, to jeszcze moja praca poszłaby na marne... Aż nie do uwierzenia, sama oczom nie wierzyłam.

Po drugie - chciałabym napisać parę postów o podstawie kobiecej kosmetyczki, czyli kosmetyki i pędzle dla początkujących. Myślę, że wiele z Was ma z tym problem, dlatego wychodzę w propozycją opisania tematu. Jedyny problem to brak czasu, ale coś się wymyśli :)

Po trzecie - Ostatnio mam okropną jesienną chandrę, co wcale nie pomaga mi w realizowaniu planów. Ratuję się czekoladą, kocem i pachnącymi świeczkami, ale nie jest łatwo. Na szczęście zawsze rozśmieszają mnie moi przyjaciele, którzy są najlepsi pod słońcem!

Po czwarte - Jestem dumna z siebie, ponieważ ostatnio mam mnóstwo zużyć. Jesteście ciekawi? Jeśli tak, to dajcie mi znać w komentarzach :)

Żeby zachować równowagę w przyrodzie - koniec narzekania, czas na piękne zdjęcia (taki bonus) :)






Pozdrawiam Was gorąco z nadzieją, że nie macie chandry jak ja :)

peace&love,
Rebellious lady

sobota, 15 października 2011

TAG: Tell me about yourself award

Zatagowała mnie Gray, dziękuję bardzo! :*




Zasady:
- napisz, kto przyznał Ci nagrodę
- napisz 7 przypadkowych faktów o sobie
- nominuj 15 blogerek

Fakty:
- Nie lubię zieleni na oczach (moich). Tak mam i już.
- Jestem w stanie zrobić znacznie więcej z napiętym grafikiem niż gdy miałabym na coś dużo czasu.
- Jestem bardzo emocjonalną i empatyczną osobą. Czasami jest to uciążliwe, bo mocno odczuwam porażki i stresujące sytuacje.
- Płaczę na prawie każdym filmie.
- Nigdy nie farbowałam włosów.
- Interesuję się decoupagem, choć ostatnio zaniedbałam to hobby.
- Noszę soczewki.

Co do tagowania... 15? Bardzo śmieszne... Bez przesady, taguję tylko 3!
- kleopatre
- Paramore
- Anonyme

Zachęcam też do odpowiedzi na TAG wszystkich chętnych nieotagowanych :)

peace&love,
Rebellious lady

Makijaż konkursowy dla Greatdee!

Ostatnio nasza kochana Greatdee ogłosiła konkurs na temat "Koszmar minionego lata". Postanowiłam, że wezmę w nim udział, choćby dla sprawdzenia samej siebie. Jeśli też chcecie wziąć udział, kliknijcie TU.

Są różne typy facetów: opiekuńczy, zabawni, odważni... Jednak ten typ to prawdziwy koszmar minionego lata. Uwaga, panie i panowie, przedstawiam Romana podrywacza :)



Nie dajcie się zwieść słodkim oczkom, minkom i serduszkom - to prawdziwy łamacz serc. Trzymajcie się od niego z daleka! :)

Zarost był znacznie ciemniejszy, ale aparat zjadł kolory. 

Mam nadzieję, że moja interpretacja tematu się Wam spodobała :)


peace&love,
Rebellious lady

piątek, 14 października 2011

Pin-up style

Dzisiaj mały step by step z bardzo prostym makijażem w stylu pin-up. Dla mnie jest to esencja kobiecości i dlatego bardzo lubię się tak malować. Choć niektórym z Was makijaż ten może wydawać się za mocny, dla mnie jest w sam raz, choć może nie o pracy :)

1. Na całą powiekę nakładam bazę (I love stage od Essence) i matowy cielisty cień (353 Inglot). Brwi podkreśliłam brązowym matem (363 Inglot) i utrwaliłam żelem (Just Clear Mascara od Miss Sporty). 



2. Załamanie zaznaczyłam tym samym cieniem co brwi (363 Inglot) i białym cieniem w musie rozświetliłam łuk brwiowy (edycja limitowana Essence 01 Dance the Swan Lake).



3. Czarnym eyelinerem rysuję dość grubą kreskę z wysoko zakończoną "jaskółką" (Essense Gel Eyeliner - 01 Midight in Paris). Tuszuję rzęsy i gotowe!



Niestety gapa za mnie totalna i zapomniałam zrobić zdjęcie z pomalowanymi rzęsami :)

Do takiego makijażu można dodać klasyczne, krwistoczerwone usta. Ja jednak wolałam dodać delikatny, jasny błyszczyk Essence XXXL Nude.

A Wy - lubicie makijaże w stylu pin-up? Czy może wolicie delikatne kreski?

peace&love,
Rebellious lady


poniedziałek, 10 października 2011

Make it golden

Ostatnio w Naturze pojawiły się nowości mojej ulubionej firmy Essence. Co prawda dużo rzeczy mnie kusiło, ograniczyłam się do bazy I love stage i lakieru 67 Make it golden. Muszę przyznać, że podchodziłam do niego ze trzy razy, oglądałam i odkładałam. Przyciągał mnie blaskiem zatopionych w nim złotych sześciokątów, a jednocześnie nie mogłam się do niego przekonać. Ostatecznie wylądował w koszyku. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że ten lakier to strzał w 10! Same zobaczcie.




1. Dostępność - 1 (szafy Essence, Drogeria Natura)
2. Cena - 1 (5,49 zł za 5 ml)
3. Kolor - 1 (piękne, delikatnie żółte złoto)
4. Aplikacja - 1 (w normie)
5. Pędzelek - 1 (chyba jest bardziej płaski i szerszy w porównaniu do starszej wersji, zmiana na plus)
6. Krycie - 0 (wiadomo, glitter ma to do siebie - na zdjęciu 4 warstwy)
7. Wysychanie - 1 (choć tyle warstw bardzo długo schło...)
8. Współpraca z innymi preparatami - 1 (w nomie)
9. Trwałość - 1 (nawet dobra, ok. 3 dni)
10. Zmywanie - 0 (polecam metodę z folią aluminiową)

Moja ocena: 8/10

Uważam, że ten lakier to must have każdej lakieroholiczki. Przypomina mi różne rzeczy: cekinową sukienkę, kulę dyskotekową, ale też Boże Narodzenie (mam takie bombki na choinkę :D). Niestety po pierwszym malowaniu już dostrzegłam duży minus - za względu na konieczność nałożenia wielu warstw bardzo szybko się zużywa. Z drugiej strony cena jest tak niska, że bez problemu możemy kupić zapasowy :)


PS Dziękuję za wspaniałe komentarze na temat mojej pracy konkursowej, dodajecie mi skrzydeł! :)


peace&love,
Rebellious lady

sobota, 8 października 2011

Kosmos!

Dziś przygotowywałam makijaż na konkurs i 82Inez, którego tematem jest kosmos, ale gdy chciałam wziąć się do pracy, zaczął lać deszcz. Przeczekałam najciemniejsze chmury i zdołałam zrobić parę fotek, choć nie jestem w pełni usatysfakcjonowana. Trzymajcie za mnie kciuki, bo nagrody są cudowne. Na razie wklejam Wam jedno zdjęcie, bo resztę muszę przerobić :)




Mam nadzieję, że makijaż się spodoba :)

PS Pozdrawiam moją kochaną siostrę :*

peace&love,
Rebellious lady

czwartek, 6 października 2011

Przypadkiem :)

Też tak czasem macie, że pracy jest za dużo, a czasu za mało by zmyć i pomalować paznokcie na nowo? Pokażę Wam dziś jak radzę sobie w takich sytuacjach.

W niedzielę wieczorem pomalowałam paznokcie butelkową zielenią z dodatkiem turkusu - Essence 54 Trust in fashion (mój ulubiony). Ale było już późno i nie nałożyłam topa. Dlatego dołożyłam go dopiero w poniedziałek. Niestety, top nie wysechł do końca i pościel "odbiła się" na paznokciach, dlatego we wtorek wieczorem dodałam warstwę Essence 38 Choose Me!. Taki mani nosiłam dwa dni, i muszę przyznać, że wyglądał efektownie. Wczoraj zauważyłam, że starły się końcówki, więc nałożyłam na nie miętowy lakier z Eveline 625, a na to wszystko pękający. Przez przypadek wyszedł mi gradient :) Prezentuje się tak:



Bardzo mi się podoba, na pewno zrobię kiedyś coś takiego, tylko już nie przypadkowo :)
Na myśl przychodzą mi dwa wnioski: 
1) Przypadkiem można stworzyć coś fajnego.
2) Można nosić jeden mani przez cały tydzień :)

A Wy - jakie macie sposoby na brak czasu? Jestem ciekawa!


peace&love,
Rebellious lady

poniedziałek, 3 października 2011

I love you, autumn!

Skoro zaczął się październik, to już na dobre zaczęła się jesień. Złota, polska jesień. Moja ulubiona pora roku. Dlaczego? Uwielbiam ją za piękne kolory liści na drzewach, za wełniane, ciepłe i pachnące swetry, którymi się opatulam, za herbaty o różnych, jesiennych smakach i aromatach, za wieczory pod kocem przy kominku, za korzenne ciasteczka, za szale i szaliki, berety i zakryte buty. Za urocze płaszczyki z dwurzędowymi guzikami, za świeczki i świeczuszki. No i oczywiście za niepowtarzalny klimat Halloween czy Święta Zmarłych.




Wiem, że wiele z Was ma i lubi kominki na podgrzewacze z olejkami zapachowymi. Mój wygląda trochę jak dynia:



A oto mój mały zbiorek olejków:



Mój ulubiony to jabłko z cynamonem, pachnie oszałamiająco! :)

Codziennie rano w okresie jesień / zima / przedwiośnie robię herbatę ze sobą. Pozwala mi na to mój kubek termiczny ze Starbucks'a. Na prawdę polecam, nic się nie wylewa i spokojnie można nosić w torebce.



A to herbatki, które ostatnio często parzę. Moja ulubiona to zielona z opuncją, ale czasem mam ochotę na coś innego.



Wiele z Was może pomyśleć, że jest to post o niczym, ale chciałam po prostu pokazać Wam moje spojrzenie na jesień. Poza tym ostatnio nie mam w co rąk włożyć - mnóstwo pracy, niczym niekończąca się opowieść. Ale nie zaniedbam bloga, o nie! :)


peace&love
Rebellious lady