środa, 23 listopada 2011

Bloody Mary, czyli wstępne przemyślenia

Pod ostatnim postem wyraziłyście chęć poznania mojego wstępnego zdania na temat różu w żelu z nowej edycji limitowanej Vampire's Love od Essence. Ale za nim o tym, napiszę parę słów o samej limitowance.

Choć jak już wspominałam, nie przepadam za wampirami (przez Zmierzch i Pamiętniki Wampirów stały się przereklamowane), to ta edycja wydawała mi się niezwykle trafiona i przygotowywałam się na duże wydatki ;) Jednak po tym, jak kleopatre napisała na swoim blogu, że cienie nie są mocno napigmentowane, a barwniki do ust wysuszają i podkreślają suche skórki, nie byłam już nimi zainteresowana. Rozświetlacz był całkiem ciekawy, ale musiałam obejść się smakiem - przecież nie zużyłam jeszcze tego z Blossoms Ect. ! Lakiery do paznokci kusiły, ale staram się je ograniczać, poza tym wolę mniejsze pojemności. A co do pudru do rzęs - jakoś wieje mi to tandetą i nie wierzę, że będzie robił cuda. Takim oto sposobem w koszyczku wylądował tylko róż :)



W plastikowym opakowaniu z pompką znajduje się 13 ml żelu, który jest ważny 12 miesięcy. Zapłaciłam za niego 10,99 zł. Dostępny jest tylko w jednym odcieniu 01 Bloody Marry.

Może Was zdziwić, po co ktoś produkuje tak mocno czerwony róż do policzków. Jednak wygląda tak tylko w opakowaniu, na skórze jest zdecydowanie delikatniejszy, dla niektórych być może nawet za delikatny.



Choć kolor nie jest bardzo intensywny, można go z powodzeniem stopniować. Pigment pięknie "wchłania się" w skórę, co ma swoje plusy i minusy. Jest trwały i nie odznacza się na policzkach, ale trzeba szybko z nim pracować, ponieważ błyskawicznie stapia się ze skórą. Poza tym wchłania się też w skórę na palcu, co skutkuje różowym opuszkiem...  Można umyć ręce przy pomocy szczoteczki do paznokci i problem z głowy :) 
Na początku wydawał mi się bardzo wodnisty, ponieważ przyzwyczaiłam się do różu z Inglota (recenzja TU), który jest substancją stałą. Jeszcze nie wiem co mam o nim sądzić, za jakiś czas napiszę Wam jak się sprawdza.

A tak wygląda na policzku (przepraszam za wygląd, ale łzawiło mi oko).




Co przyszło mi do głowy podczas macania barwników do ust, to pomysł żeby nałożyć róż na usta. Otrzymałam bardzo ładny, naturalny efekt lekko zaczerwienionych ust. Posiadaczkom różu polecam spróbować i sprawdzić na swoich ustach :)




Jak na razie uważam, że Krwawa Mary ma szansę na pochlebną opinię, ale to tylko wstępne przemyślenia. Zobaczymy, co powiem za miesiąc.

A Wy - które kosmetyki z tej edycji polecacie? A jeśli macie, to co sądzicie o tym różu?

peace&love,
Rebellious lady

15 komentarzy:

  1. Ja mimo wszelkich wad jestem 'napalona' na całą kolekcję ;) Jak będzie jeszcze taka w drogerii, opróżnię im półki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ekspresową recenzję :***
    Hmmm chyba się skuszę na ten róż, daje śliczny rumieniec :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo go lubię, wygląda super naturalnie i dodatkowo jest zadziwiająco trwały.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na ustach wygląda fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do różu - to się na niego nie zdecydowałam bo jestm 30+ a dla mnie to kosmetyk dla nastolatki o idealnej, promiennej buzi :)

    Cienie są bardzo fajne i pół na pół dobrze i średnio napigmentowane (tylko lekki róż jest kiepski). Ja np zakochałam sie w metalicznej zieleni.

    o rozświetlaczu nie wspominając bo jest po prostu boski!

    OdpowiedzUsuń
  6. mnie nic z tej LE nie kusi; na szczęście, bo nie mam do niej dostępu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. acha, już widziałaś, że Ciebie otagowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem szczerze, że zanim weszła wampirza limitka, nie miałam w planach zakupu tego różu :P jak widać u mnie na blogu, ostatecznie nie mogłam się jemu oprzeć z czego teraz bardzo się cieszę :)
    Wg mnie oprócz tego, że jest to fajny gadżet (wiele osób przyzwyczajonych jest jednak do zwyczajnego różu - w kamieniu), to naprawdę dobrze wygląda na policzkach, a tego w końcu od różu się wymaga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też jakoś nie palę się na tą limitkę, no może poza lakierami. Jeśli uda mi się odwiedzić naturę a będą dostpne jescze to nie wykluczone, ze skuszę się na jakiś. Róż dla mnie jest za delikatny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja narazie jestem ciągle zadowolona z niego:) Też probowałam na ustach:)

    Otagowałam Cię http://kosme-tiki.blogspot.com/2011/11/sephora-lip-attitude-chic-c30.html :)

    OdpowiedzUsuń
  11. TAG :) by me http://monochromatyk.blogspot.com/2011/11/tagsubiektywny-przeglad-przystojniakow.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Róż w żelu?! Chyba polecę do sklepu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Podoba mi się efekt, fajnie te wygląda na ustach :) U mnie już go wykupili :/

    OdpowiedzUsuń
  14. zastanawiałam się nad tym różem, ale wydawało mi się, że będę nim sobie robić na policzkach placki :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia mi radość - napisz coś od siebie :)
(brak weryfikacji obrazkowej)