Dobrze wiecie, że jestem wielką zwolenniczką Carmexu - polecam go wszędzie i wszystkim, bo uratował nie jeden raz moje wysuszone na wiór usta (np. podczas wielkiego mrozu), ale także mój nos cały w strupkach od wycierania go chusteczkami po chorobie. Jednak dopiero ostatnio zdałam sobie sprawę z bardzo dużego minusu mojej ulubionej wersji tego produktu: balsam w tubce dosłownie zamarza, kiedy jest zimno, przez co wyczynem jest nałożenie go na usta. Postanowiłam więc znaleźć coś, co da mi porównywalne nawilżenie i będzie łatwiejsze w obsłudze. I znalazłam.
Nivea Lip Butter pierwszy raz zobaczyłam u Karoliny (kanał Stylizacje na youtubie) i nie ukrywam, że bardzo zainteresowały mnie przede wszystkim ze względu na zapachy, np. malina lub karmel. Przypomniałam sobie o nich niedawno i przy zakupach wrzuciłam do koszyka. I muszę przyznać, że od kiedy je rozpakowałam, towarzyszy mi cały czas i używam go codziennie.
Bałam się trochę o opakowanie - jest to metalowy, płaski "słoiczek", ale nie ma on jakiegoś zamknięcia. Po prostu trzeba przycisnąć trochę wieczko i tyle. Na szczęście okazało się, że pudełeczko samo się nie otwiera.
I najważniejsze (jak dla mnie): zapach i nawilżenie. Zapach jest bardzo przyjemny, słodki, ale niestety nie tak bardzo karmelowy jakbym chciała. Co do nawilżania, to masło dostaje ode mnie piątkę z plusem. Dobrze się wchłania, nie jest tłuste tylko cudownie kremowe, świetnie rozprowadza się na ustach. Wiem, że dla niektórych problemem może być niehigieniczna aplikacja, ale ja mam na to swój sprawdzony patent - po prostu nabieram trochę produktu prosto na wargę. Zero palców, zero bakterii.
Powyżej skład, gramatura i inne informacje dla zainteresowanych.
Za masło do ust zapłaciłam około 12 zł, ale uważam, że cena jest całkiem odpowiednia. Nie próbowałam innych wariantów, ale mam nadzieję, że są równie dobre. Jak dla mnie ten produkt jest lepszy niż Carmex, jeśli chodzi o porę zimową. Natomiast na pewno latem wrócę do mojej ulubionej wiśniowej wersji Carmexu.
Miałyście te masełka? Jak pachną inne warianty? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii :)
peace&love,
Rebellious lady
Czaję się na to masełko, bo mam mega problem z ustami w ostatnim czasie i zachęciłaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam :)
UsuńMam 3 wersje tego masełka i właśnie nie mogę oderwać się od karmelowego - jest świetne ! Carmexa nie lubię za mentolowy chłód ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że wielu osobom to przeszkadza - dobrze jest mieć alternatywę ;)
UsuńDokładnie.. Nie lubię babrać palcami w balsamach do ust :-(
OdpowiedzUsuńPodrzucam pomysł z nieużywaniem palców :P
UsuńMam Carmex w słoiczku i gdy tylko wchłonie się w usta są one bardziej wysuszone niż przed jego nałożeniem. Mam wrażenie, ze uzależnia w takim sensie, że jak tylko odstawi się go na dłuższy czas usta momentalnie wysychają i trzeba znowu smarować.
OdpowiedzUsuńHmmm... Nie miałam wersji w słoiczku, ale ten w tubce nie dawał mi takiego wrażenia.
UsuńOtrzymałam pełną gamę "smakową" od Nivea, jestem z nich bardzo zadowolona. Aktualnie używam macadamia&vanillia. Mniam ;) polecam tą wersję, chce się ją zjeść :D
OdpowiedzUsuńTo może lepiej nie, dla własnego zdrowia :D
UsuńMam wersję oryginalną-jestem zachwycona. Nie lubię carmex'u. Próbuję wszystkie produkty do pielęgnacji ust po kolei, ale Carmex odpada ;) pozdr
OdpowiedzUsuńOryginalną, czyli jaką? :P
UsuńOryginalna to bezzapachowa. Ja też ją posiadam i kupiłam drugie pudełeczko na zapas. Dobrze nawilża usta, nie zbiera się w kącikach ust, nawet grubsza warstwa wygląda ładnie- usta jakby nabierały blasku. Jakby się nie spodobała to zawsze można użyć np. do suchych łokci- też nieźle się sprawdza.
UsuńEwelina
Ja też kiedyś uwielbiałam Carmex, lecz po jakimś czasie albo moje usta zaczęły na niego inaczej reagować, albo każda kolejna kupowana przeze mnie wersja po prostu była gorsza od poprzedniej. Przerobiłam strasznie dużo Carmexów, z czego w moim przypadku najlepszy okazał się klasyczny słoiczkowy, a cała reszta - tubki i sztyfty, smakowe czy nie, były totalną porażką - usta miałam suche na wiór. Teraz trzymam się sztyftu Oeparol, ale brakuje mi właśnie czegoś w opakowaniu jak słoiczek - czasem wolę użyć coś takiego. I właśnie chyba padnie na nową Niveę. Kusi mnie karmel, wanilia i wersja bezzapachowa. Malina to nie moja bajka :) Ostatnio wypróbowałam też wazelinę waniliową do ust Flosleku, ale jest słaba i kolejną dziwną nowość - balsam do ust marki Kleenex: ciekawy, choć strasznie tępy. Chyba w końcu skuszę się na Niveę.
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie wypróbuj, sądzę, że ci się spodoba :)
UsuńGdzie można dostać kleenex ?
UsuńEwelina
ja carmexu nie cierpie szczerze mowiac, nie pomogl mi wcale, jestem zwolenniczka tisane, ale to maselko chyba tez wyprobuje bo duzo osob go zachwala:)
OdpowiedzUsuńMiałam Tisane i moim zdaniem Nivea jest lepsza ;)
UsuńMam to masełko, ślicznie pachnie i dobrze działa ;)
OdpowiedzUsuńCarmexa w tubce też lubię, ale ostatnio masełko rządzi :D
Zgadzam się w 100% :)
UsuńCwany pomysł z tym smarowaniem ust bezpośrednio z opakowania :)
OdpowiedzUsuńTrzeba kombinować, żeby ułatwić sobie życie ;)
UsuńMnie też Carmex zimą drażni po pierwsze dlatego, że zamarza a po drugie dlatego, że w mróz dodatkowo chłodzi :) jestem ciekawa tych masełek ale właśnie nie przepadam za tą formą aplikacji
OdpowiedzUsuńBuziaki,Magda
W takim razie to masło powinno ci przypaść do gustu :)
UsuńPoluję na karmelowe i malinowe, tylko jak na razie nigdzie ich nie widziałam :(
OdpowiedzUsuńSą w SuperPharmie :)
UsuńNie jestem jeszcze pewna, czy jestem zadowolona z nawilżenia, jakie daje to masełko... Mam wersję waniliową, ale zakupię również karmelową i malinę na pewno :)
OdpowiedzUsuńKarmel pachnie cudownie, bardzo słodko, ale mimo wszystko jakoś tak mało karmelem :P
Usuńniee, nie nie i jeszcze raz nie!
OdpowiedzUsuńNie jest lepszy od Carmexu :P
Rozumiem twoją reakcję, bo ja też myślałam, że nic nie jest lepsze od Carmexu (przynajmniej zimą) :P
Usuń