Prosiłyście mnie o aktualizację mojej pielęgnacji włosów - oto i ona. Muszę przyznać, że od tamtego posta właściwie większość kosmetyków została przeze mnie zmieniona na inne, chociaż tamte nadal mogę polecić z czystym sumieniem. Po prostu ciągle szukam czegoś lepszego :)
Na początek samojebka z aktualnym stanem moich włosów. W tą sobotę mam zamiar iść wreszcie do fryzjera, żeby podciąć końcówki (pierwszy raz od około czterech lat!). Mam nadzieję, że nie zostanę okaleczona i nie wyjdę bez połowy włosów ;) Dla przypomnienia - włosy myję co 2 dni, zawsze dwa razy i zawsze używam odżywki, następnie na mokre włosy nakłam olejek i rozczesuję je szczotką
Tangle Teezer.
Kosmetyki, których ostatnio używam:
- szampon Seanik z Lusha - kupiłam go podczas pobytu w Londynie. Jest bardzo przyjemny w użytkowaniu, mimo że na pierwszy rzut oka można by spodziewać się problemów związanych z niecodzienną formułą. Pięknie pachnie i niesamowicie dogłębnie oczyszcza, co oczywiście jest zaletą, ale jednocześnie powodem, dla którego nie używam go przy każdym myciu. Włosy są po nim miękkie i dość sypkie, łatwo się układają.
- drugi szampon to Aussie Luscious Long, którego też używam tylko od czasu do czasu, bo jego właściwości są podobne do Seanika. Zapach jest obłędny i po umyciu ma się wrażenie piszczących z czystości włosów.
- trzeci, którego używam najczęściej, to Garnier Fruktis Goodbye Damage. Pachnie bardzo smakowicie, owocowo. Też dobrze oczyszcza włosy, ale jest bardziej pielęgnacyjny niż oczyszczający, więc nadaje się do mojej (prawie)codziennej pielęgnacji :) Czasem kupuję żółtą wersję tego szamponu, nie pamiętam jak się nazywał, ale cudownie pachnie marakują.
- z odżywek upodobałam sobie również tą z serii Goodbye Damage, całkiem dobrze odżywia i wygładza włosy. Chciałam spróbować odżywki mlecznej, ale jeszcze jej nie dorwałam.
- serum nie będzie zaskoczeniem, również seria Goodbye Damage od Garnier. Jest to moim zdaniem najlepszy kosmetyk tej serii i jednocześnie najlepszy olejek do włosów jaki miałam. Jest lekki, ale spełnia swoje zadanie. Ułatwia rozczesywanie i pachnie jak profesjonalny kosmetyk od fryzjera (ale jednocześnie bardzo owocowo). Polecam!
Za jakiś czas zapewne znów pojawi się aktualizacja, a moje nieco krótsze włosy niedługo zobaczycie na Instagramie. Przy okazji przypominam o rozdaniu, w którym do wygrania jest 5 wosków Yankee Candle!
peace&love,
Rebellious lady